Urban Decay, Eyeshadow Primer Potion (Baza pod cienie)

Kultowa

Bazę Urban Decay w wersji oryginal, kupuję już kilka lat i zamierzam pozostać jej wierna. Jest to jak dotąd moim zdaniem najlepszy produkt w swojej kategorii. Opakowanie w pięknym połyskliwym kolorze ametystu, wnętrze pudełka przyciąga spojrzenie kolorem energetycznego seledynu w drobne wzory. Tubka w kształcie miniaturowego eliksiru zakończona uroczą plastikową nakrętką. Wygodny aplikator umożliwia budowanie warstw według potrzeb. Sama zawartość opakowania jest barwy beżowej. Baza się nie roluje i nie powoduje zbierania cieni w załamaniach powiek. Utrzumuje cienie w idealnym stanie przez cały dzień. Nasyca głębią koloru cienie do powiek, ułatwia ich blendowanie, jest aksamitna i u mnie nie przesusza skóry powiek. Byłaby o wiele bardziej doskonałym produktem, gdyby zawierała dobry skład. Ten produkt posiada niestety okropne składniki, przez co na samym początku stosowania nazywałam go humorystycznie "venomous potion". Niestety uzależniłam się chyba, bo już nie mogę wyobrazić sobie mojego makijażu bez tej bazy.

Dobra jest ta baza, ale ma kilka minusów. Przede wszystkim zaporowa cena. Po drugie fatalnie się ją nakłada tym cienkim patyczkiem. Całe opakowanie mam zawsze brudne. Muszę ją często czyścić. Starcza na bardzo długo, jest skuteczna i cienie na niej dobrze wyglądają i matowe i błyszczące, nie roluje się. Szukam jednak bazy idealnej, a ta jest bardzo dobra z kilkoma minusami.

Podoba mi się ta baza i bardzo ją lubię. Podoba mi się sam produkt, ale szczerze bardzo nie lubię używać aplikatora.

Kiedy po raz pierwszy (stara wersja) zaczęłam używać tego produktu, była to wyciskana tubka i bardzo mi się to podobało. O wiele łatwiej było kontrolować ilość i używać. Uwielbiam tą bazę, ale po zniknięciu mojej tubki nie odkupię go drugi raz. Gdyby UD wrócił do wyciskanej rurki, na 100% bym wróciła.

Choć to mój pierwszy produkt tego rodzaju, to w tej chwili nie wyobrażam sobie jak można używać cieni, nie używając najpierw bazy. Jest świetna. Każdy cień (tani czy drogi) użyty po aplikacji primer potion jest bardziej wyrazisty, łatwiej się aplikuje, rozprowadza i "blenduje", dłużej utrzymuje, nie wałkuje, nie ścina. Utrzymuje cienie cały dzień albo noc ;) Jednocześnie jest suuuper wydajna. Na każdą powiekę potrzeba tylko odrobinkę. Szybko wysycha i jest zupełnie niewidoczna na powiece, jednocześnie wyrównując jej koloryt. Baza jest bezzapachowa, o konsystencji gęstego kremu.

Jest dobrze ale miało być doskonale. Wygląda źle na suchych powiekach.
Dobrze działa z tylko niektórymi cieniami. Fajnie z Urban Decay, zaskakująco słaby efekt z Anastasia Bevery Hills. ABH lepiej wyglądają na gołą powiekę niż na to. Wolę dać na powieki bazę Benefit lub po prostu korektor do oczu.
Produkt dobry, niewarty tej ceny.

Baza jest skuteczna. Po prostu. Utrzymuje cienie na powiece tyle ile potrzebuję, dzięki niej nie zbijają się w krechę, nie rolują, nie blakną. Mają wręcz intensywniejszy kolor. Być może to za sprawą tego, że baza nie jest transparentna, ale stanowi podkład także kolorystyczny, pokrywając powiekę naturalnym beżem. Oprócz tej większej wyrazistości cieni, pomaga to także ukryć drobne naczynka krwionośne i przebarwienie skóry. Przekonałam się już, że bazy kryjące są lepsze.

Łatwo nanosi się ją na powiekę, nie rozciągając przy tym delikatnej skóry. Jest troszkę lepka, może to dlatego tak dobrze trzyma to, co się na niej później znajdzie.

Wystarczy oczywiście maleńka ilość, ale to tak jak wszystkich tego typu baz.

Nie jest tania, ale jej skuteczność i wydajność to zdecydowanie rekompensują.

Urban Decay wypuścił kilka nowych baz pod cienie do powiek, czyli podkładów pod oczy .
Są teraz cztery nowe kolory – cóż, „nowe” w cudzysłowie, ponieważ jeden jest repromocją. Nowe odcienie to Sin, Fix (matowy beż i część programu Ultraviolet Edge, który jest charytatywnym dla Urban Decay) i Freebase to nieprzezroczysty biały mat, który wydaje się trochę przerażający.

Bardzo polubiłam konsystencje delikatnego musu, mogę nałożyć cieniutką warstwę bazy specjalnym aplikatorem który jest lekko wygięty co sprawia swobodne operowanie po powiece. Po grubszej warstwie niestety moja skóra powiekowa staje się sucha i ciężka.

Uwielbiam go za wygodne opakowanie, za precyzyjny aplikator, za delikatną musową konsystencje, a prze dwa wszystkim za długotrwały efekt .

Jestem posiadaczką tzw. trudnej powieki- głęboko osadzonej, przetłuszczającej się. Cienie bez bazy po prostu z niej znikają/ rozmazują się niedługo po aplikacji. Pierwszą bazą, która poradziła sobie z moją powieką jest Eyeshadow keeper od Inglota. Drugą natomiast ta od Urban Decay. Utrzymuje ona makijaż oka w ryzach aż do zmycia (niekiedy od aplikacji do demakijażu mija nawet 14 godzin), lekko, ale nie przesadnie, podbija też pigment, cienie dobrze się na niej blendują, nie robią plam. Robi to, co powinna robić dobra baza, sprawdzi się w każdym, nawet trudnym przypadku, więc za działanie- 5/5. Nie kupię jednak ponownie, bo baza Inglota sprawdza się równie dobrze, nie zauważyłam między nimi znaczących różnic, a przy tym kosztuje połowę tego co Urban Decay.

Skład ma okropny, ale działa naprawdę dobrze. Aplikator ułatwia nakładanie bazy i jej rozprowadzanie w odpowiedniej ilości. Baza podbija kolor cieni, idealnie się do niej kleją i trzymają, po kilku godzinach aktywnego dnia z cieniami nic się nie dzieje. Warta swojej ceny, choć ja swoją kupiłam na super promocji w sephorze za 60 zł. Baza ma swoją przydatność na 6 miesięcy od otwarcia i niemożliwe jest jej zużycie w tym czasie nawet przy codziennym makijażu :) Ale przy próbie użycia po 8 miesiącach, oko niesamowicie szczypało i łzawiło. Także ta data jest adekwatna :D

Bazę testowałam w wersji Original i Eden. Tą drugą bardziej sobie ulubiłam ze względu na kryjący jasny kolor. Produkt zapewnia mi trwałość makijażu oka przy tłustej i opadającej powiece. Przez konsystencję bardzo wydajna. Nakładanie szpatułką produktu przy takiej wydajności może wydawać się niezbyt higieniczne.

Bardzo dobra baza pod cienie. Sprawdza mi sie zarowno z cieniami drozszymi jak i tanszymi.
Przedluza trwalosc cieni, podbija nasycenie koloru.
Nie zdarzylo mi sie zeby sie kiedykolwoek jakis produkt na niej zrolowal.
Swietny produkt, ktory jest konpletnie wart swojego fejmu!!

Nie wyobrażam sobie makijażu oczu bez niej, jest po prostu pancerna :) Wszystkie cienie trzymają się na niej rewelacyjnie, czy to przez cały dzień w biurze czy do białego rana... Mam lekko opadającą powiekę i zawsze miałam duży problem z rolowaniem lub osypywaniem się cieni, na szczęście dzięki tej bazie przekonałam się do makijażu oczu. Stosuję ją od wielu lat i nigdy nie zamienię na inną.

Konsystencja to delikatny kremowy mus, który wydobywa się z opakowania patyczkiem, na oko jednak zawsze nakładam ją palcem. Lekko rozświetla oko i delikatnie wyrównuje koloryt powieki, przygotowując do dalszego makijażu. Nie jest tępa jak inne bazy i bardzo dobrze się rozprowadza, nie zasycha w trakcie.

Opakowanie śliczne, jak wszystkie inne kosmetyki marki :) Produkt w opakowaniu nie wysycha, co zdarzało mi się z innymi tego typu bazami. Na pewno będę ją kupować i kupować :) Niesamowicie wydajna, mam wrażenie, że ona się nigdy nie kończy...