Lovely, The Circus Show, Perfume Anti Shine Paper (Bibułki matujące)

Dobrze ściągają sebum, ale to chyba najmniejsze na rynku mikrusy

Bibułki mam przy sobie niemal zawsze, są ze mną w torebkach, kosmetyczkach a czasami nawet w tylnej kieszonce spodni. Nie mogę się bez nich obejść, a raczej moja strefa T.

Z racji predyspozycji swojej mieszanej cery do wiecznego świecenia się poznałam i przetestowałam już na prawdę wiele bibułek. Te wpadły do koszyka dość przypadkowo, bo zawiesiłam się nad szafą Lovely i kiedy nie znalazłam tego po co poszłam, jako marne pocieszenie wrzuciłam kilka opakowań tych bibułek, bo zużywam je na bieżąco. Ciekawiło mnie bardzo co kryje się za nazwą perfumowanych bibułek, jednak jak się okazało - niewiele...W promocji zapłaciłam w ok 5zł.

Same bibułki są dość cienkie i małe, na pewno mniejsze niż ich kartonikowe opakowanie. Generalnie nie były złe te bibułki, całkiem w porządku ściągały sebum. Nie naruszały makijażu, twarz wyglądała estetycznie, była wyraźnie zmatowiona. Jednak nie są wcale komfortowe w użyciu - trzeba ich zużyć na prawdę sporo za jednym razem, a w opakowaniu jest ich zaledwie 40. Co więcej nie wiem co producent miał na myśli, nazywając je perfumowanymi bo one pachną niczym.

Podsumowując te bibułki niby okej, ale jeśli ktoś ma doświadczenie wśród tego produktu, porównując je z innymi to szału, zachwytu ani radości tu nie ma. Ot zwyklaki o bardzo małym rozmiarze i dość cienkie. Jeśli już to warto polować w promocji na bibułki od Eveline i zrobić wówczas zapas, bo warto. Po te nie sięgnę ponownie na pewno.

Bibułki absorbują nadmiar sebum, ale podczas ich stosowania ściągana jest też niewielka ilość makijażu. Jest to raczej nieuniknione, ale miałam lepsze bibułki innej firmy, które pozostawiały make-up w niezmienionym stanie. Poza tym te z Lovely są trochę małe.

Bibułki dobrze absorbują nadmiar sebum i matują, ale miałam lepsze bibułki matujące, które dawały mi jeszcze lepszy efekt i do tych raczej już nie wrócę.

Te nie są tak wydajne. Do satysfakcjonującego mnie efektu musiałam zużyć około 6 bibułek. Może w porze jesiennej bardziej by mi przypadły do gustu.

Opakowanie to wielki minus tego produktu. Po pierwsze, bibułki w kształcie kwadratu są mniejsze od tych w kształcie prostokąta. Co za tym idzie, nie pokrywają takiego obszaru jak te drugie i zmniejsza się ich wydajność. Bo zamiast użyć dwóch na czoło, muszę użyć czterech. Po drugie, mimo, iż opakowanie jest malutkie i zmieści się wszędzie to jednak jego rogi utrudniają wyciągnięcie bibułki z opakowania. Trzeba to robić bardzo delikatnie i z wyczuciem, aby nie potargać bibułki.

Są to co prawda jedyne bibułki matujące z którymi miałam do czynienia, jednak sprawdzają się moim zdaniem dobrze. Usuwają nadmiar sebum, a to najważniejsze. Wygodne opakowanie, można wszędzie ze sobą zabrać.

Bibułki matujące są niezbędnikiem w mojej torebce. Te z Lovely są jednymi z gorszych, jakie miałam. Cóż z tego, że tanie skoro są za małe, jest ich za mało i mają kiepskie opakowanie. Łatwo na raz wyciągnąć wszystkie. Bibułki są też zbyt cienkie i rwą się w rękach. Nie polecam.

Bibułki używam od roku i mam już zakupione drugie opakowanie. Nie używam za często bibułek ,najczęściej w lecie podczas upałów i działają też na skórę, która nie jest pokryta podkładem z pudrem tylko samym kremem. Faktycznie są cienkie i jedna bibułka nie wystarczy , trzeba zużyć jakoś 3 ,4 sztuk ale efekt matu jest widoczny:). Są małe więc do torebki jak znalazł , odrazu pod ręką jak trzeba użyć:)

Były to moje pierwsze bibułki matujące i niestety nie jestem zadowolona z ich działania w pełni.
Opakowanie mają bardzo nietrwałe. Jest małe i cienkie, co jest akurat plusem, bo zmieszczą się do każdej torebki. Kartonowy papier, z jakiego jest wykonane opakowanie, niestety ma tendencję do niszczenia się, a część zamykana już na pewno.
Bibułki mają taką wielkość, jako opakowanie, są to cienkie i małe kwadraty, bezzapachowe (skąd "perfume" w nazwie?). Skutecznie usuwają nadmiar sebum, ale musimy w tym celu użyć większej ilości bibułek, niestety jedna jest za mała i za cienka, często dwie także są nie wystarczające, jeśli mamy duży problem ze świeceniem się.
Bibułki mają tendencję do niszczenia make-upu... naprawdę, używam ich delikatnie, nie przyciskam za mocno, a jednak naruszają podkład, puder, korektor i kosmetyki kolorowe. Dodatkowo gdy używam ich na szczycie policzków to robią mi się grudki z korektora w tych strefach.
Nie wrócę do tych bibułek.

Jak pierwszy raz użyłam tych bibułek pomyślałam, że to żart. Bibułki są mega cienkie i mniejsze niż standardowe. Bardzo łatwo ulegają rozerwaniu. Do zmatowienia twarzy potrzebuję aż 3 bibułek! Dla mnie to nieopłacalny interes. Wolałabym przyłożyć do twarzy zwykłą chusteczkę higieniczną.

Bardzo lubię bibułki matujące Lovely. Są to niedrogie bibułki, które spełniają swoje zadanie w 100 %. Stosuję je od dłuższego czasu i nie mogę na nie narzekać. Bardzo dobrze sprawdzają się przy odświeżaniu makijażu. Zbierają sebum, dzięki czemu skóra wygląda świeżo.

Stosuje już długi okres czasu i jestem z tych produktów bardzo zadowolona. Bibułki spełniają swoje zadanie. Zbierają niechciane sebum które zalega na twarzy. Bibułki odświeżają makijaż. Jest ich dość sporo w opakowaniu. Jestem na tak!

Chyba wszystkie posiadaczki mieszanej i tłustej cery doceniają wynalazek jakim są bibułki matujące. Ja przyznam szczerze,że używam je za każdym razem gdy mam na sobie makijaż. Po około 4 godzinach moja cera wymaga ponownego zmatowienia w strefie T. Nieocenione są wtedy dobre bibułki, które bez naruszenia makijażu skutecznie usuną nadmiar sebum. Jakiś czas temu natrafiłam na małe, urocze opakowanie bibułek firmy Lovely. Nie wiem czemu, ale byłam pewna,że się rozwijają i mały standardowy rozmiar :D Kupiłam je za około 7zł a w środku znajduje się 40 sztuk, więc cena w porządku.

Bibułki otrzymujemy w malutkim, kwadratowym opakowaniu wykonanym z solidnego papieru. Łatwo się otwiera i jest dość trwałe. Zmieści się w każdej damskiej torebce i jest naprawdę dyskretne. Pod tym względem to idealne bibułki, niestety tylko w tej kwestii. Są one bezzapachowe, więc nie wiem czemu producent nazwał je "perfume". Mają kolor różowy i są bardzo cienkie, zbyt cienkie. Podczas stosowania "łój" przechodzi na palce przez co ich użycie nie jest do końca wygodne. Musimy użyć minimum dwie bibułki b zmatowić newralgiczne punkty, a na całą twarz zużyjemy 2 razy więcej. To czyni je bardzo niewydajnymi. Znikają z opakowania błyskawicznie.. Co więcej ściągają często fluid, więc konieczne jest poprawienie makijażu. Jestem bardzo rozczarowana tym produktem. Mimo niskiej ceny i tego,że radzą sobie z nadmiarem sebum to jednak nie wszystko. Są zdecydowanie za małe i zbyt cienkie. Sprawdzą się raczej okazjonalnie gdy nie mamy miejsca w torebce na klasyczne bibułki i potrzebujemy czegoś bardziej dyskretnego. Ja do nich już na pewno nie wrócę.

Zakupiłam ostatnio na promocji i jestem z nich bardzo zadowolona. Sprawdzają się w 100 %! Wchłaniają nadmiar sebum dzięki czemu skóra znów wyglada pięknie w makijażu sprzed kilku godzin. Fajne!