BeneFit, California Kissin Colorbalm (Nawilżająca pomadka koloryzująca)

Nie spodziewałam się po tej pomadce niczego szczególnego, a okazała się naprawdę fajna.

Opakowanie nie jest w 100% w moim guście, ale przyzwyczaiłam się do niego i zresztą bardzo przypomina pomadki Lip Glow marki Dior.

Zapach jest bardzo delikatny, nienachalny, podczas aplikacji daje łagodny aromat i nie czuć później jakiegoś konkretnego smaku. Bardzo mi to odpowiada, bo pomadki intensywnie perfumowane po prostu mi przeszkadzają i psują smak.

Kolorystyka jest dość ograniczona. Szukałam naturalnego odcienia i najbardziej spodobał mi się nr 55. Reszta kolorów wydaje się już bardzo intensywna. Przydałoby się rozszerzyć gamę kolorystyczną o inne jasne odcienie, np. nude, lekkie brązy.

Pomadka bardzo łagodnie rozprowadza się po ustach, daje odczucie nakładania balsamu, ale o mocnym pigmencie. Usta po aplikacji mają piękny kolor, naturalny blask i są zmiękczone i soczyste. Rzeczywiście czuć zawartość olejków i masełek w składzie.

Po tak nawilżające formule nie spodziewałam się jakiejś wybitnej trwałości. Ale okazało się, że niesłusznie. Nawet przy tym delikatnym i naturalnym odcieniu nr 55 kolor jakimś cudem wgryza się w skórę ust i trzyma się naprawdę wiele godzin. Oczywiście dopóki nie zjemy posiłku, ale i tak jestem zaskoczona, że nie jest to produkt, który znika po pół godziny. Odbija się na szklankach czy słomkach, ale daje za to bardzo duży komfort na ustach, a ostatnio bardzo to cenię. Niewykluczone, że jeszcze wrócę po jakieś inne odcienie.