Pobling, Sonic Cleansing Face Brush (Szczoteczka soniczna do oczyszczania twarzy)

Pierwszą sztukę udało mi się kupić na allegro, w szale na pojawiające się sczoteczki soniczne do twarzy, bez większego przekonania, bardziej z ciekawości jak to działa. Byłam przekonana, że ją odstawię po jednym użyciu jednak stało się inaczej. Zauważyłam, że cera jest dobrze oczyszczona, a na nosie nie ma zaskórników. Po kilku latach używania coś się w niej zepsuło więc wymieniłam ją na nowszy model w ładniejszej kolorystyce i tak używam już jej kilka miesięcy.
Mimo tego, że jest tania wygląda ekskluzywnie. Utrzymana w białej kolorystyce z kolorowymi lustrzanymi przełamaniami. Występuje w kilku wersjach kolorystycznych. Posiada wygodny podnóżek do postawienia, przez to maleje ryzyko upadku.
Tak jak napisałam - używam jej do oczyszczania nosa w duecie z łagodnym żelem do mycia twarzy. Na całej twarzy nie widzę potrzeby, choć mi się to zdarzało. Moja cera jest mieszana z tendencją do przesuszania się, używam też produktów złuszczających skórę, w dodatku kilka lat temu zamykałam laserowo naczynka, więc wole się ograniczać do nosa bo mimo wszystko są tu ultradźwięki.
Szczoteczka jest ultra miękka. Najmilsza jaką kiedykolwiek miałam w życiu. Nie ma możliwości zrobienia sobie krzywdy tym włosiem. Przez to nadaje się nawet do skóry bardzo wrażliwej.
Włączam ją na jakąś minutę, może dwie. Tyle w pełni wystarczy. Czuć dogłębne oczyszczenie, więc musi być tu naprawdę soniczna technologia.
Nie trzeba jej nigdzie podłączać, co jest zaletą - w miarę zużycia wystarczy wymienić baterię.
Biorąc pod uwagę to, że sprowadzałam ją ostatnio z zagranicy musiałam na nią miesiąc poczekać, ale zdecydowanie jest tego warta. Szczerze mówiąc nie znalazłam u niej żadnej wady.