Laura Mercier, Flawless Lumière Radiance - Perfecting Foundation (Rozświetlający podkład do twarzy)

Podkład ten kupiłam za namową pani z drogerii, szukałam idealnego produktu na własny ślub. Ma lekką konsystencję, łatwo go nanieść na skórę, sprawia, że twarz wygląda zdrowo, promiennie, jest nawilżona, produkt ma długotrwały efekt. Jestem zadowolona, ale w tej cenie można spokojnie się jeszcze rozejrzeć za innym podkładem.

Dzięki duetowi: Stefan+Laura, mam elegancką twarz!
Tata partycypował w zakupie (nieświadomie), Laura wymyśliła podkład idealny. Od razu widać, że mamy tu kosmetyk ekskluzywny. Opakowanie jest PIĘKNE! Co za zgrabna buteleczka, świetny dozownik, klasa jak u Toma Forda i Guerlain. Konsystencja jest lekka, i mimo mojej zgrozy, bardzo wydajna - na moją obfitą twarz nie zużyłam nigdy więcej niż 2 pompek, a eksperymentowałam z warstwowością i budowaniem krycia. Wywąchałam też coś subtelnego: przy aplikacji można wyczuć delikatny zapach, raczej syntetyczny, ale przyjemny
Czuję się w tym podkładzie naturalnie ładna - po prostu. Zadbana i wypiękniona. Lubię się malować Laurą, bo to przyjemność zupełnie bezproblemowa - mimo całej mojej nieumiejętności nie udało się nabroić: żadnych smug, ciastolenia, odbicia na ubraniu czy telefonie (bez pudru!). Odcień dopasowuje się bardzo ładnie (mam ciepłą, oliwkową karnację, a w kolorach Beige i Golden nie ma grama różowych tonów), podkład współpracuje z każdą pielęgnacją i każdym innym kosmetykiem kolorowym, który sobie wymyśliłam. Jest naprawdę trwały i to bez utrwalania pudrem. Z pudrem, dedykowaną Laurą (o gramaturze nie do zużycia) mamy już natomiast pancerne połączenie o trwałości porównywalnej z wcześniej umiłowanym Smashboem. Nie zapchał, nie wyświeca się, nie wchodzi w pory, ani w zmarszczki, Daje ładny, naturalny, promienny efekt. Wyglądam na młodszą, zdrowszą, bardziej wypoczętą.
To byłby mój najulubieńszy podkład na co dzień (nawet na wielkie wyjścia w duecie z pudrem), ale cena jest nieprzyzwoita.

Podkład ten kupiłam trochę na zasadzie ryzyka jako, że jest on dedykowany przez producenta przede wszystkim cerom w przedziale od suchych do normalnych a ja mam cerę mieszaną, która czasem potrafi zrobić psikusa. Oczywiście producent podaje, że nadaje się on do wszystkich cer ale wiadomo, że każdy reklamuje kosmetyk tak aby sprzedaż była większa. Dodatkowo oceny jakie wystawiane są podkładowi w sieci są mieszane i tym gorsze, im bardziej mieszana lub tłusta cera. Kupując podkład byłam jeszcze mocno opalona więc wybrałam na ten czas kolor Cashew z palety naturalnych odcieni.
Podkład jest bardzo rzadki i ma malutki dozwoniczek, co jest wielkim plusem. Można go nakładać różnymi metodami, jednak rozcieranie, a nawet rozsmarowywanie jest najlepsze. Generalnie podkład nie osadza się w porach i niweluje częściowo niedoskonałości cer mieszanych. Nie podkreśla wad cery. Krycie można budować. Cera jest delikatnie rozświetlona jak obiecuje producent. Do tego REWELACYJNIE i zdrowo wygląda w świetle dziennym. Puder jest dość trwały. Nie ściera się. Po kilku godzinach od nałożenia makijażu zaczyna wyglądać lepiej niż zaraz po. Dobrze współpracuje z innymi kosmetykami. Nie waży się. Nie jest ani żółty, ani różowy ani ziemisty. Wydaje mi się, że jakoś specjalnie nie oksyduje. Po zmyciu podkładu cera jest gładka i zadbana. W przypadku cery mieszanej dobrze jest się po nałożeniu tego pudru delikatnie przymatowić i utrwalić.
Nie używam fluidów codziennie. Jest to moja pierwsza butelka tego kosmetyku. Stawiam raczej na kosmetyk kolorowy, który pomaga wyglądać skórze na zadbaną, ukryje delikatne przebawienia czy niedoskonałości, trochę rozświetli. No i taki, który ma jakieś właściwości pielęgnacyjne. Tutaj dostaję to wszystko. Przy odpowiednio dobranych kosmetykach pielęgnacyjnych jest ten fluid jedną z najlepszych dostępnych na rynku opcji dla cer mieszanych.

Z cyklu poszukiwania podkładu idealnego odcinek kolejny :)
Moja cera : 38 lat, mieszana, problematyczna z tendencją do świecenia i miejscowych niespodzianek, łatwo zapychająca się, przyzwyczajająca się do kosmetyków, zmuszając właścicielkę do częstej zmiany produktów do makijażu i nie tylko. Najczęściej wybór pada na podkłady kryjące, matujące ale z racji wieku chciałabym nadać cerze nieco blasku i odświeżenia, gdyż mat nie zawsze wygląda korzystnie. Mam podkład Madara z którym uczę się współpracy, jednak nie jest to podkład na codzienne wyjście do pracy ze względu na trwałość i dosyć spore wyświecanie się w ciągu dnia .
Laura zainteresowałam się właśnie po przeczytaniu kilku pochlebnych opinii, plus znam markę i posiadam od niej kilka kosmetyków kolorowych, które bardzo lubię. W doborze koloru pomogła mi konsultantka Douglas , odcienie są do siebie dość podobne , dlatego warto dobrać coś dla siebie " na żywo".
Opakowanie kosmetyku klasyczne z pompką w kształcie prostokąta, Póki co wszystko działa sprawnie.
Konsystencja dość lejąca, zapach delikatny, nienachalny. Samo działanie uważam za wspaniałe. Podkład fajnie nawilża cerę, daje delikatne i subtelne rozświetlenie, na pewno nie jest to efekt wody tylko właśnie glow. O taki efekt uczciwie chodziło mi od początku. Z ewentualnym wyświecaniem ( moje sebum lubi sobie poszaleć w zależności od dnia )radze sobie przy pomocy pudru tej samej marki plus wiernych od lat Meteorites i wtedy nie dzieje się kompletnie nic. W ciągu dnia idą w ruch bibułki Inglot ale podkład i cała reszta zostają na swoim miejscu. Podkład nie zapyacha, nie waży się , krycie można stopniować, choć póki co nakładałam go raczej w dni kiedy moja cera wyglądała po prostu dobrze.
Na razie się poznajemy i docieramy ale widzę już duży potencjał, żebym mogła powiedzieć w przyszłości " mój Ci on" :)

Szukałam czegoś co będzie miało ładne krycie, a zarazem wyglądało naturalnie. I o to zostało polecone mi to cacko. Podkład znajduje się w szklanym opakowaniu z pompką. Wybrałam podkład w najjaśniejszym kolorze. Wraz z Panią z perfumerii nakladalismy go na czoło (niestety był to okres, gdzie ani na chwilę nie można było zdjąć maseczki) i wtedy wydawał mi się idealny. Niestety kiedy nałożyłam go następnego dnia okazał się być trochę za ciemny. Więc jak na podkład za 250zł to wielki minus, że nie nadaje się dla bladziochów. Najpierw wypróbowałam go samego w domu, a później z mixerem.i to co oni mogę powiedzieć, to to że jest długotrwały i bardzo ładnie wygląda na skórze. Dodam, że mam skórę mieszaną. Podkład jest niewidoczny na skórze, przy czym daje bardzo ładne krycie. Nie podkreśla suchych skórek, które niestety pojawiły mi się w ciąży. Jeżeli chodzi o rozświetlenie to efekty był delikatny, taki jaki lubię. Nie ścierał się pod maseczka.Jednak podkład przez swój odcień traci, dlatego już go więcej nie kupię i będę dalej szukać jakiegoś cudenka.

Od dawna chciałam go przetestować, ale u mnie problemem zawsze jest to, że mam kilkanaście podkładów i zawsze staram się jeden wykończyć, następnie kupić kolejny, co oczywiście nigdy się nie udaje. Kosmetyki Laury znam i lubię, jednak jest to moje pierwsze spotkanie z podkładami tej marki.

Cena będzie dla jednych wysoka, dla innych nie, moim zdaniem jest ona "standardowa" jeśli chodzi o podkłady dostępne w perfumeriach.
Buteleczka szklana, bardzo fajna pompka, która moim zdaniem dozuje mniej podkładu niż w przypadku innych pompek w podkładach. Na moje oko wyciska pół standardowej pompki, co jest fajną opcją. Działa sprawnie. Podkład ma średnio-gęstą konsystencje. Mocno perfumowany, mnie to nie przeszkadza, ale warto o tym wspomnieć, że bardzo mocno podkład pachnie. Posiadam kolor 5W1 - AMBER - opalony, do średnio-ciemnej karnacji z żółtymi tonami. Odcień baardzo przypomina Armani Luminous 7.5.

Krycie określiłabym jako średnie (nie powiem, że jest mocne, bo dla mnie podkład mocno kryjący zakryje tatuaż - a ten tego nie zrobi). Można go pobudować do średniego+, przy czym już wygląda ciężko.
Nie jest to podkład typowo rozświetlający, nie zostawia takiego wykończenia jak Shiseido - Synchro Skin Glow czy Givenchy - Prisme Libre Glow (tych wykończenie jest mokre), tutaj wykończeniem przypomina Armani - Luminous. To jest typowo satynowe wykończenie. Ładne, ale satynowe, co osobiście mnie niemile zaskoczyło, gdyż jako posiadaczka cery suchej uwielbiam mokre wykończenie, ale to tak patrząc subiektywnie, nazwa może mylić. Zresztą tak jak w przypadku wspomnianego Armaniego.

Podkład na mojej buzi utrzymuje się bardzo dobrze. Nie ściera się (zaznaczę, że nie mam nawyku dotykania się po twarzy gdy mam makijaż), nie wchodzi w zmarszczki mimiczne, nie podkreśla suchych skórek, po kilku godzinach zaczyna się lekko wyświecać, co dla mnie tylko działa na jego korzyść. Moim zdaniem podkład sprawdzi się zarówno u osób z cerą suchą (zawsze można nałożyć dodatkowo bazę rozświetlającą, gdyby wykończenie podkładu okazało się być za mało świetliste), mieszaną, dojrzałą oraz zaryzykuję odważnie, że z cerą tłustą (po porządnym przypudrowaniu) również. Myślę, że jest to dość uniwersalny podkład, co praktycznie się nie zdarza.
Podkład nie ma SPF przez co przepięknie się fotografuje.

Nie wiem czy kupię go ponownie, moim "must have" nie będzie, gdyż dla mnie jest za mało świetlisty i wolę podkłady o leciutkim kryciu. Jednak patrząc obiektywnie jest to jeden z lepszych podkładów z jakimi miałam do czynienia a używam tylko podkładów perfumeryjnych :) Zdecydowanie jest bardzo dobrym podkładem ! :)

Świetnie się go nakłada, świetnie się wtapia w cerę. Jest leciutki, krycie ma raczej słabe/średnie więc służy głównie do wygładzania kolorytu. Nadaje się chyba do każdej cery bo mimo, że jest nawilżający a ja mam cerę tłustą - świetnie się sprawdził.
Po użyciu pudru z Laury trzymał się cały dzień.

Teraz wyobraziłam sobie scenę z Indiana Jonesa i tą melodyjkę gdy znajdują skarb.... tatitarara..... Nareszcie... Naprawdę nie sądziłam, że to kiedykolwiek napiszę, znalazłam podkład idealny, no cudo nad cudami to jest.
Kupiłam trochę w ciemno po przeczytaniu jednej recenzji że może być to dobry podkład dla cery dojrzałej, rozświetlający ale trwały... No wydaje się to być niemożliwe bo albo jedno albo drugie ale kurde no kurde nie wiem jak oni to zrobili ale działa. I TO JAK
Moja cera jest dojrzałą, mieszaną, z przebarwieniami, odwodniona, po nałożeniu większości trwałych podkładów moja skóra wygląda pudrowo, ciężko, podkłady wchodzą w nierówności podkreślają zmarszczki. Sytuację trochę ratowały sztuczki z dobrymi pudrami rozświetlającymi np guerlain czy hourglass ale i tak albo miałam na twarzy pustynię np po double Wear, Tarte albo w przypadku produktów lżejszych podkład spływał dosyć szybko ewentualnie wyglądał nieświeżo np dior forever glow i wymagał poprawek mniejszych lub większych. Lubię podkłady odżywcze jak Dior Capture czy sensai ale mam tu problem z kolorystyką. W akcie desperacji zaczęłam nakładać dwa różne podkłady na różne partie. No nie powiem metoda nie najgorsza ale trochę kłopotliwa i czasochłonna. Ogólnie od jakiegoś czasu makijaż mi nie służył delikatnie mówiąc i byłam tym faktem serio podłamana.

Podkład posiadam w kolorze Cream Ivory 01W i jest to bardzo jasny blady odcień z żółtymi tonami zbliżony do odcienia mojej szyi na wiosnę. Jest lekko jaśniejszy niż standardowe 1 w podkładach ale nie jest biały. Minimalnie oksyduje. Ogólnie jest jasny ale nie wyglądam w nim jak duch. Z pewnością kupię kolejny odcień.

Podkład świetnie siedzi na twarzy nawet mimo filtra pod spodem. Robi baby face nawet bez bazy i oczom nie wierzę jak moja twarz w nim ładnie wygląda. Nie kryje absolutnie raczej średnio plus ale robi na twarzy efekt urlopowej cery. Ujednolica ale świetliście. Zero pudrowości, zero podkreślonych porów i zmarszczek. Nie żałuję go bo nakładam 3 pompki na całą twarz a i tak wbija się idealnie. Wygląda jak krem bb z tą różnicą że nie rusza się na twarzy. Nie pamiętam aby cokolwiek wcześniej no może poza pudrem la mer wycisnęło że mnie oprócz finansów prawdziwe wooow. No a tutaj, proszę państwa przeglądam się w lustrze około południa i od rana makijaż wygląda nienaganne. Mało tego to moja twarz sprzed dekady, ja tylko lepsza. Wykańczam go sypkim sensai, Chanel lub co mi tam wpadnie. Ostatnio taki efekt miałam z 10 lat temu po Dior Skin nude ale pewnie bardziej przez to że to było 10 lat temu a nie że puder. Ogólnie trwa do wieczora nieznacznie ścierając się ale nadal naturalnie, świeżo. Czegoś takiego nie widziałam na oczy. Nie sądziłam że spotkam.

Zostaje dożywotnią fanką tego cuda.

Cera mieszana i dojrzała.
Kolor podkładu dobrała mi pani w Douglasie. Niestety, o ton za jasny, tak sądzę, przez to mam trochę niesmak przy aplikacji.
Nie zmienia to faktu, że podkład jest delikatny, nie obciąża, nie ma efektu maski, wtapia w skórę, w strefie T po ok 7h jakby spadała jego moc. Na nosie raczej się wyciera, ale teraz przez noszenie maseczek, wszystko ucieka z buziaka.
Podkład bardzo dobry. Wydajny. Polecam!
Poprosić bliskich o zakup na urodziny, dzień kobiet, dzień matki lub święto zielonej gałązki :p)

Podkład sprawdza mi się świetnie- długo się trzyma, nie robi efektu maski ani przeciążenia, nie uwydatnia suchych skórek. Daje satynowe wykończenie, skóra wygląda zdrowo i naturalnie. Wysoka cena produktu idzie w parze ze wspaniałą jakością :)

Moim zdaniem to naprawdę dobry podkład pielęgnacyjny. Pięknie dopasowuje się do kolorytu cery, ma naprawdę porządne krycie, do tego bardzo ładnie pachnie i dobrze się nakłada. Gdy go zmywałam totalnym szokiem było dla mnie to, że moja cera nie była zaczerwieniona jak przy zmywaniu innych podkładów, ale uspokojona i pięknie rozpromieniona. Podkład nie ściera się, nie zostawia plam po całym dniu, nawet w najbardziej newralgicznych miejscach jakimi są nos i broda. Wyświeca się lekko po całym dniu noszenia. Uważam, że podkład jest warty swojej ceny!

Jest to podkład w typie niepodrabialnych :) nie ma drugiego takiego, coś jak Double Wear, tylko w nieco innej kategorii.

Podkład Laury ma jak dla mnie tylko jedną wadę. Lekko schodzi mi z nosa i brody, przy dotknięciu - nie od razu, gdzieś w połowie/drugiej połowie dnia. Reszta, włącznie z czołem spisuje się bez zarzutu. Dlatego znalazłam na niego sposób, na problematyczne strefy daję Double Weara, a na resztę mogę spokojnie używać Laury.
Za trwałość 4/6

Co w niej wyjątkowego? To jest podkład pielęgnujący. I to lepiej niż niejeden krem. W ciągu dnia, skóra wygląda idealnie, nie przesusza się jak przy chyba wszystkich podkładach jakie znam, przy całkiem dobrej trwałości. Używam go pod oczy, skóra wygląda lepiej niż przy korektorach dedykowanych na tę okolicę (również wysokopółkowych). Absolutnie nie podkreśli żadnej linii, zmarszczki. Będzie więc super dla cer dojrzałych.

Ponadto podkład ma właściwości upiększające, zwęża pory, daje efekt soft focus, idealnie adaptuje się do twarzy, pięknie rozprowadza. Daje subtelny blask, ale nie jest to typowo rozświetlający miką podkład, raczej blask jest taki mniej oczywisty :) wygląd na skórze 10/6 :)

Jak na produkt pielęgnujący, trwałość jest naprawdę niezła. Na mojej mieszanej cerze (nos się wyświeca), w kierunku normalnej trzyma się cały dzień. Jak wspominałam, w ciągu dnia robi się nieco wyciera się na nosie i brodzie, jeśli go dotkniemy, a także podczas przypudrowania, jeśli przesuniemy gąbeczką od pudru. Lepiej ją lekko dociskać. Jednak ja znalazłam na to sposób i myślę, że dla efektu jaki daje, jestem w stanie to przeboleć. Natomiast skóra sucha czy dojrzała, takiego problemu raczej nie doświadczy.

Nie warzy się, nie wchodzi w zmarszczki, nie spływa.

Po demakijażu skóra wygląda wyjątkowo dobrze, przesuszeń i ogólnego zmęczenia skóry brak. Kondycja jak po kremie :)

Polecam, pomimo że nie jest 100% ideałem (trwałość) zasługuje na hit. Jest wyjątkowy, drugiego takiego nie spotkałam, a jestem maniaczką podkładową :)

Polecam do skóry dojrzałej, suchej, mieszanej.

Nie sprawdzi się do skóry tłustej, mieszanej z mocno tłustą strefą T.