La Roche-Posay Effaclar, Skoncentrowane serum przeciw niedoskonałościom

Serum otrzymałam do testowania w ramach klubu recenzentki, za co bardzo dziękuję. Jest ono zamknięte w szklanej buteleczce z pipetą, która umożliwia precyzyjne nabieranie odpowiedniej ilości produktu za każdym razem. Konsystencja rzadka, ale żelowa o przyjemnym lekkim zapachu. Design przywodzi na myśl skojarzenia z preparatami leczniczymi o wysokiej skuteczności działania i w istocie tak też jest. Serum bardzo dogłębnie oczyszcza i wygładza skórę, powodując zmniejszenie widoczności grudek, krost, a także zaskórników zamkniętych. Nie zauważyłam jakiegokolwiek działania na wągry, ale to nie jest żadna ujma. Nie zauważyłam jakichkolwiek podrażnień czy zwiększonej ilości niedoskonałości w pierwszych dniach stosowania. Jestem bardzo zadowolona z efektów jakie zauważyłam już po tygodniu stosowania i zdecydowanie uważam, że te serum jest warte swojej ceny. Moja cera od dawna nie wyglądała tak doskonale. Polecam wszystkim posiadaczkom cery z niedoskonałościami :)

La Roche Posay Effaclar serum przeciw niedoskonałościom i przebarwieniom potrądzikowym to bardzo skuteczny produkt. Przekonałam się o tym osobiście po pandemi, przez noszenie maseczk pojawiły się u mnie wypryski których nie mogłam się pozbyć... W aptece dostałam próbki serum które szybko wypróbowałam. Serum nałożyłam wieczorem na oczyszczoną skórę, trochę piekło w miejscach zaczerwienionych ale efekt był widoczny szybko już po kilku dniach. Wypryski zostały wysuszone a plamy stały się jaśniejsze, w końcu coś zadziałało. Obecnie serum Effaclar jest niezbędnym elementem mojej kosmetyczki. Serum ma konsystencja, nie pozostawia śladów i nie zatyka porów. Co warte uwagi jeśli stosujemy serum z kwasami niezbędnym elementem pielęgnacji dziennej jest krem z spf 30 lub 50.

Mam cerę tłustą, bardzo skłonną do trądziku, wyregulowaną, wrażliwą i mam 27 lat. Zakupiłam ten produkt, ponieważ szukałam produktu o wyraźnym antytrądzikowym działaniu, który jednocześnie spojrzy na sprawę bardziej holistycznie, czyli prócz likwidacji trądziku zajmie się też tym, co po nim zostało i będzie utrudniał nawrót choroby. Tutaj prócz mieszanki kwasów mamy też niacynamid w co najmniej 2% stężeniu, więc to jest składnik odpowiadający za długoterminową regulację gruczołów łojowych i wspomaga walkę z przebarwieniami, jednocześnie kojąc skórę. Po bardzo pozytywnych doświadczeniach z Hyalu B5 serum, zakupiłam także Effaclar Serum. Dwie sprawy jeszcze na wstępie: - MOJA CERA NIE LUBI KWASÓW. W sensie, miałam problem, żeby zużyć benton BHA toner, gdzie było 0,5% BHA, bo działał na mnie za mocno i przede wszystkim zostawiał mnie z podrażnieniami. Sytuacja wygląda nieźle przy kwasach PHA i kwasie azelainowym. Przy obu substancjach praktycznie nie mam podrażnień, nie wymagam specjalnej pielęgnacji wspierającej barierę hydrolipidową i mam szybkie efekty w postaci rozświetlenia cery i wyrównania kolorytu. BHA to dla mnie trudny zawodnik, AHA ujdzie, ale bardzo ostrożnie i tylko, kiedy skóra ma się dobrze. - MÓJ TRĄDZIK JEST JUŻ SZCZĄTKOWY. Nie mam już dużych problemów i centymetrowych potworów. Jednak jestem alergikiem pokarmowym, więc raz na jakiś czas zdarza się wybuch pryszczy z powodu mojej niepilnowanej diety :( . Wtedy potrzebuję mocniejszego działania i po to zakupiłam ten produkt. Podtrzymywanie wypracowanych efektów i gaszenie pożarów, które czasem się zdarzają. WRAŻENIA: Serum w konsystencji przypomina hyalu b5, może jest ciut bardziej rzadkie. Jednak się ciągnie i zostawia leciutki film. To jest bardzo pomocne, ponieważ produkty kwasowe najlepiej zostawiać na skórze jakiś czas same, więc ja dopiero pół godziny później nakładam krem i nie mam sobie ochoty wydrapać twarzy pomiędzy :) . Nie piecze przy ranach, zapach nie jest mocno przeszkadzający (jestem dość wrażliwa na zapachy i najlepszy zapach to brak zapachu dla mojego nosa). Dobrze się z nim pracuje. DŁUGOTRWAŁE UŻYWANIE: U mnie produkt sprawdza się 2-3 dni w tygodniu. Przy częstszym używaniu powoduje nieestetyczne łuszczenie się skóry, skórki odstają na czole, to jest problem, którego nie miałam OD LAT, więc to na pewno jest winowajca. Problemu nie ma przy 2 dniach 2 tygodniu. Alkohol zupełnie mnie nie podrażnia i nie robi żadnego problemu. Z resztą, alkohol to jest świetnie przebadany składnik, który wspomaga działanie innych składników produktu i porównywanie formulacji renomowanej firmy z własnym laboratorium z zielonym tonikiem za dyszkę z rossmanna jest zwyczajnie nie fair. Moja skóra lepiej sobie radzi z wykwitami, ale ja mam bardzo wąskie okienko dla kwasów: jeśli tylko nałożę raz za dużo, efekt będę miała odwrotny do zamierzonego. Kiedy jednak nakładam go słuchając potrzeb mojej cery, wtedy zmiany szybciej się wyciszają, a skóra odwdzięcza się zdrowym wyglądem, jaśniejszym kolorytem, mniejszą ilością przebarwień. PODSUMOWANIE: Dalej muszę być bardzo ostrożna z kwasami, ale nie żałuję tego zakupu. To dalej najlepszy, najlepiej działający i najłagodniejszy dla mojej skóry produkt z kwasami, którego używałam. Przede wszystkim w ogóle MOGĘ go używać na twarz bez strachu, że pójdzie coś nie tak, jak w przypadku większości produktów kwasowych. Zamierzam go używać także w sezonie letnim, ale ciągle tylko dwa-trzy razy na tydzień.

Serum przeciw niedoskonałościom od La Roche Posay bardzo długo mnie kusiło na aptecznej półce. Jest to dość drogi produkt, więc musiałam mieć pewność, że będzie też skuteczny. W końcu, po przeczytaniu wielu recenzji (między innymi tutaj) skusiłam się na zakup. To był strzał w 10! Nie żałuję ani jednej wydanej złotówki. Serum świetnie radzi sobie z niedoskonałościami, niweluje je i sprawia, że ich pojawianie się jest ograniczone. Skóra nie jest przesuszona a mam wrażenie, że nawet trochę nawilżona, na pewno nie jest to wysuszające serum. Stosuję go na noc, by miał kilka godzin na działanie i to w zupełności wystarcza. Naskórek jest stopniowo złuszczany, odbywa się w to bardzo delikatny sposób. Uwielbiam takie działanie! Serum jest bardzo płynne i wydajne, kilka kropli wystarczy, by pokryć całą twarz. Dobrze łączy się z innymi kremami, nie roluje się. Ma neutralny dla mnie zapach i wygodną pipetkę do nakładania produktu.

Chyba nie zauważyłam żadnej poprawy. Serum jest przyjemne do użytkowania, bo nie podrażniło mojej cery, ani nie wysuszyło jej, ale czy jest warte swojej ceny? Raczej nie.

Nie wiem skąd te zachwyty nad tym serum. U mnie nie do końca się sprawdził. Nie zauważyłam poprawy kondycji swojej skóry. Miałam do niego już kilka podejść, żeby skończyć opakowanie, ale dalej mam połowę. Mam skórę problematyczną i serum nie sprawił żeby było lepiej, nie zmniejszyła się liczba zaskórników, świecenie, podskórne gule jak były tak są.

Niestety nie zauważyłam żadnego szczególnego działania poza wygładzeniem skóry. Liczyłam, że działanie będzie dużo lepsze od kremu Effaclar Duo (który bardzo dobrze mi się sprawdził), z uwagi na różnicę w cenie, ale niestety nic bardziej mylnego. Na pewno cena jest zbyt wygórowana jak na taki produkt.

Kocham LRP i do tej pory wszystkie kosmetyki mi pasowały. Natomiast ten jest jakiś dziwny. Właściwie to nie zauważyłam żadnych efektów działania. Po nałożeniu skóra jest gładka natomiast następnego dnia nie widać szczególnej potrawy.

W składzie produktu znajdziemy świetne trio, czyli kwas salicylowy, kwas glikolowy LHA i niacynamid. Takie połączenie jest nie tylko doskonałym wyborem do skóry trądzikowej, ale przy tym działa delikatnie i ostrożnie. Wisienką na torcie jer woda termalna z La Roche-Posay, której jestem ogromną fanką. Serum zaskoczyło mnie przede wszystkim szybkością swojego działania. Odświeżenie skóry poczułam już po pierwszej aplikacji, a „większe” efekty dostrzegłam już po kilku dniach. Po pierwsze skóra zyskała jednolity koloryt, a przebarwienia zostały znacznie wyciszone. Bardzo mi na tym zależało, a wiem, że obecny tu niacynamid i złuszczające kwasy są mistrzami walkami z plamami pigmentów. Serum zaczęłam testować na kilkanaście dni przed miesiączką, więc miał on duże wyzwanie przed sobą, któremu zdecydowanie podołał! Na mojej skórze nie pojawiła się żadna nowa niedoskonałość, a te obecne na skroniach zostały szybciej złagodzone. Serum uwiodło mnie też swoją formułą, która nie jest absolutnie drażniąca, a szybko się wchłania i nie pozostawia na skórze żadnej nieprzyjemnej warstwy. Po serum zazwyczaj sięgałam w wieczornej pielęgnacji i muszę przyznać, że nie sprawiało mi dyskomfortu - a mam bardzo wrażliwe oczy, czego się delikatnie obawiałam.

Moja twarz po nim jest nieskazitelna. Wiele kosmetyków mnie zapycha, ale ten produkt sprawił, że nie miałam żadnej krosty na twarzy. Dość wydajny, stosowałam razem z kremem nawilżającym. Szkoda, że nie kupiłam sobie na zapas zanim podrożał. Na pewno sobie go jeszcze kiedyś kupię.

Serum La Roche-Posay Effaclar stosuję już trzy miesiące. Mam cerę mieszaną, skłonną do podrażnień. Kupiłam je w aptece. Jest to produkt bardzo wydajny ponieważ wystarczy nałożyć niewielką jego ilość na twarz. Po tym okresie używania, wciąż mam połowę zawartości buteleczki. Serum zawiera kwas salicylowy więc należy używać je ostrożnie, aby nie podrażniło twarzy. Jeśli ktoś ma tendencję do podrażnień, to polecam stopniowo zwiększać częstotliwość użycia aby przyzwyczaić do niego skórę. Ja stosowałam pierwsze dwa tygodnie dwa razy w tygodniu, potem co wieczór. U mnie, po regularnym stosowaniu, serum oczyściło pory i zmniejszyło ich widoczność. Ograniczyło wydzielanie się sebum na twarzy - z czego jestem bardzo zadowolona. Jednak produkt nie poradził sobie przy większych wypryskach - zostawały takie jakie były. Serum ma konsystencję żelową i lekką i nie powoduje dodatkowych niedoskonałości - z tymi powstałymi sobie nie radzi ale na pewno ogranicza pojawianie się nowych. Podsumowując: produkt wydajny, zwęża pory, zmniejsza wydzielanie sebum, jeśli już miałam wypryski to ich nie zwalczył jednak ograniczył powstawanie nowych. Myślę, że na mojej cerze widoczne są efekty obiecywane przez producenta.

To serum dostałam w prezencie razem z kremem z tej samej serii. Nie jestem jakąś wielką entuzjastką serum ogólnie ale od czasu do czasu stosuję. Po zapoznaniu się z licznymi opiniami zabrałam się do niego bardzo ostrożnie. Opakowanie to buteleczka z pipetką, która ułatwia precyzyjne odmierzenie wymaganej ilości serum. Ma ono delikatny, subtelny zapach. Konsystencja jest rzadka, jakby lekko żelowa. Jest bardzo wydajny, wystarczy niewielka ilość na całą twarz. Zostawia na niej lekko lepki film. Jednak po pierwszym nałożeniu wystraszyłam się, bo zaczęła mnie piec buzia. Szybko zmyłam ale po kilku dniach zrobiłam drugą próbę. Może oczekiwałam zbyt wiele. W każdym razie nie zauważyłam jakichś spektakularnych efektów. Może rzeczywiście mam mniej wyprysków. Przy czym największy problem mam przy okresie. Jednak jakoś serum nie wpłynęło na ogólną kondycję cery. Stosuje jedynie przy jakichś większych problemach przy miesiączce. Skończę co mam i raczej do niego nie wrócę.

Mam tłusta cerę, zaskórniki i inne niedoskonałości. Serum bardzo wysusza skórę, bardziej niż Skinoren i Acne-Derm, które mają 20% kwasu azelainowego. Potrzebny jest naprawdę dobry krem nawilżający stosowany w międzyczasie. Jeśli aplikować krem nawilżający na serum, to się nie wchłania. Po 3 dniach stosowania cera zaczeła się łuszczyć. Po 5 dniach stosowania serum się pojawiła duża ilość małych wyprysków, głównie na policzkach (przy tym chę zauważyć, że do kuracji kwasami jestem przyzwyczajona i nigdy nie było pogorszenia stanu cery). Przez 4 następne dni stopniowo schodziły. Serum wybiela skórę, zmiększa ją. Zostawia na skórze nietłusty, nielepiący się film więc warto aplikować puder matujący. Niedoskonałości i zaskórniki są redukowane dzięki mocnemu efektowi wysuszenia. Jak skóra się przyzwyczaiła, to serum działa dobrze. Zastrzeżeniem jest to, że w kółko wysuszasz-nawilżasz cerę. Dobrze spłyca przebarwienia potrądzikowe.

Jestem bardzo zadowolona, mam problematyczna cerę, z tendencją do wyprysków różnego rodzaju. To pierwszy kosmetyk, który usuwał niewielkie pryszcze jeśli zaaplikowałam go w ich początkowej fazie. Ponadto cała twarz stała się gładsza i bardziej promienna. Poleciłam kosmetyk koleżankom, które również są zachwycone.

Kupiłam to serum pełna nadziei że spełni obietnice zawarte w opisie. Ja: 42 lata i cera jak u małolaty gule, zaskorniki, poszerzone pory, a do tego przebarwienia.... Serum owszem dyscyplinuje cerę i przyspiesza znikanie krostek, zmniejsza pory i przetłuszczanie. Jednak przebarwienia są i mają się dobrze, nie zauważyłam też trwałego polepszenia cery bez nawrotów zmian trądzikowych. Pipeta działa bez zarzutu, produkt jest łagodny dla mojej skóry-nie podrażnił. W sumie ok ale nie za tą cenę. Serum miya robi podobnie a kosztuje o wiele mniej.

Serum jest zamknięte w szklanej buteleczce z pipetą. Serum bardzo często ratuje moją skórę. Gdy zauważam, że pojawiają mi się jakieś " niespodzianki" to od razu traktuje je tym serum i bardzo szybko znikają. Najczęściej stosuje go na noc lecz nie codziennie. Serum ma przyjemny zapach i lekką żelowo-wodnistą konsystencję. Szybko się wchłania. Polecam

Polecam to serum, ALE trzeba uważać, i podczas używania bardzo nawilżać cerę!! Jeśli ktoś potrzebuje przyzwyczaić cerę do kwasów, to polecam co drugi, co trzeci dzień na początek i tylko na noc! U mnie się bardzo dobrze sprawdził, zniknęły te bolące pryszcze, zniknęło parę przebarwień, jestem bardzo zadowolona. Ale tak jak mówię, trzeba uważać z tym produktem, może zdarzyć się tak że nie jest dedykowany każdemu, i może podrażnić! Myślę że można też nakładać go tylko tam, gdzie występują niedoskonałości!

Dostałam kilka próbek tego produktu od dermatologa, używałam ich prawie codziennie przez miesiąc i nie zauważyłam żadnych efektów. Mam kilka blizn po trądziku i widoczne zaskórniki na nosie, ale przez ten czas nic nie zniknęło. Cieszę się, że nie kupiłam pełnego opakowania, bo jest drogie i przynajmniej dla mnie nieskuteczne.