Cetaphil, PRO Oil Control, Krem nawilżająco - matujący SPF 30

Poleciła mi go moja pani dr. hab. dermatolog, i ja także po długim czasie stosowania szczerze go lubię.
Jest bardzo wydajny, konsystencję ma dość "specyficzną" przez małe kuleczki (?) które jednak roztapiają się pod wpływem wmasowywania w skórę i ciepła naszych dłoni.
Odżywia, pomaga goić zmiany trądzikowe, matuje na cały dzień.
Czasami z niektórymi podkładami może trudno współpracować, ale ostatecznie udawało mi się wszystko dobrze "zblendować" ;)

Kupiłam produkt na promce uznając za atrakcyjny stosunek ilość/cena.
Cetaphil kojarzy mi się z solidną marką, wiele moich znajomych korzysta z emulsji do mycia więc pomyślałam, że filtr też MUSI być ok ;)

do rzeczy- stosuje 3 pompki na twarz i szyje. początkowo krem wydaje się bielić ale po wmasowaniu nie zauważyłam żeby twarz była jeszcze bardziej blada niż zwykle;) to co interesuje pewnie większość - krem NIE MATUJE. poziom błysku w mojej ocenie standardowy (cera mieszana), jak przedobrzysz z ilością to potrzebować będziesz tony pudru;) sam w sobie jest na tyle treściwy, że nie używam pod spód kremu, a jedynie lekkie serum.

smaruje filtrem również okolice oczu i dopóki ich nie trę jest ok, krem nie migruje. dramat się zaczyna po dostaniu do oka - płacz, pieczenie, trzeba zmywać! i zauważyłam, że pod wpływem łez, wody, powstają jaśniejsze smugi (jestem team bez podkładu)

zapach neutralny, nie wywołuje zmian na skórze, nieco się lepi (bez pudru nie ma opcji). na tle innych wypada nieźle:)

Kupiłam ten krem na lato do twarzy ze względu na ochronę przed słońcem, a przede wszystkim ze względu na właściwości matujące, których jak się okazało ten produkt NIE posiada! Moim zdaniem nie powinien być opisywany jako nawilżająco - matujący, a jedynie jako nawilżający. Za to ogromny minus. Za tę cenę mogłam kupić inny krem z SPF, który rzeczywiście matuje i przyznam, że byłam naprawdę zła, kiedy po zakupie użyłam go po raz pierwszy. Na pewno już go nie kupię.

Produkt został zakupiony po licznych ochach i achach od mojego pana dermatologa, miał rzekomo zmniejszać produkcję sebum, matowić skórę w zdrowy sposób oraz ogólnie na dłuższą metę poprawić jej stan. No nie zgadzam się z tym, nie zauważyłam niczego z obiecanych rzeczy prócz faktycznego zmatowienia skóry. Skóra była tak matowa aż trzeszczało, po czasie zaczęła się bardzo mocno łuszczyć i wysuszać na wiór. Po około miesiącu systematycznego stosowania na krem nawilżający skóra miała dużo więcej niedoskonałości, miała gorszą fakturę i coraz więcej podskórnych grudek. Nie jestem zadowolona z tego produktu, a w pielęgnacji niczego więcej nie zmieniałam w tym czasie stąd wiem, ze to musi chodzić o ten krem.

Cetaphil PRO Oil Control Krem nawilżająco-matujący SPF 30 to doskonałe rozwiązanie dla osób z cerą tłustą i mieszana, które potrzebują delikatnej pielęgnacji z ochroną przeciwsłoneczną. Krem posiada lekką konsystencję, która łatwo się rozprowadza i szybko wchłania, pozostawiając skórę miękką i matową. Produkt nie zatyka porów, nie powoduje powstawania zaskórników ani podrażnień. Dodatkowo jak każdy produkt tej firmy jest bezwonny.
Jestem bardzo zadowolona z działania tego kremu. Regularne stosowanie pozwala mi na zachowanie matowego wyglądu skóry przez cały dzień, a jednocześnie zapewnia odpowiednie nawilżenie. Krem łatwo się aplikuje, nie pozostawia tłustej warstwy na skórze i nie ma problemu z nakładaniem na niego podkładu czy pudru.
Krem zawiera filtr SPF 30, co jest dla mnie bardzo ważne, ponieważ nie muszę już stosować osobnego produktu z filtrem przeciwsłonecznym. Ochrona przeciwsłoneczna działa skutecznie, nie doświadczyłam oparzeń słonecznych ani innych negatywnych skutków działania słońca.

Jako osoba z cera tradzikowa dlugo mialam problemy z nowymi zaskornikami. Krem cetaphil zdecydowanie pomogl mi pozbyc sie nowych wykwitow, ale tez zbytnio ich nie usunal.
Krem nie pogarsza stanu cery ale tez nie dokonuje cudow, a za jego cene spodziewalam sie nieco wiecej.
Trzeba uwazac jesli planuje sie jakies aktywnosci wodne, bo krem po dostaniu sie do oka bardzo piecze.

Polecam ten krem osobom, ktore nie maja problemu z przetluszczajaca sie cera, bo krem nie matuje, i alergikom. Moim zdaniem jest wart przetestowania.

Tak, doprowadza do łez i to dosłownie.
Kupiłam ten krem, bo byłam zadowolona z innych produktów marki Cetaphil, które mnie nie podrażniały. Niestety nie mogę pochwalić tego kremu, głównie z tego powodu, że po jego nałożeniu na twarz (nawet nie bezpośrednio w okolicę oczu) zaczynały mi łzawić oczy i nie przestawały przez dobre 10 minut.
Poza tym, z ogólnych odczuć również nie byłam zadowolona, po nałożeniu kremu czuło się go na twarzy, nie wchłaniał się w 100%, zostawiał lekki i lepki film na cerze i odczucie czegoś tępego na twarzy. Ciężko było go stosować pod makijaż.

Pielęgnację tym kremem połączyłam z pianką do mycia z tej samej serii, stosując oba przez blisko 3 miesiące.
Sposób dozowania czy wydajność oceniam zdecydowanie na plus, natomiast jest to największa zaleta tego produktu - co niestety nie jest najważniejsze.
Po tak długim stosowaniu oczekiwałabym widocznych efektów, natomiast stan mojej skóry praktycznie się nie zmienił. W niektórych miejscach dostrzegam nawet więcej zaskórników, z myślą o ograniczeniu których właśnie zdecydowałam się na ten produkt. Ponadto musiałam połączyć pielęgnację z innym, mocno nawilżającym kremem, ponieważ ten przesuszał moją cerę. Dowodem na słabe nawilżenie jest też to, że mimo obietnic producenta, moja twarz zaczynała się świecić niedługo po aplikacji. Nie mówiąc już, jaką udręką było pieczenie, gdy Cetaphil znalazł się w okolicy (!) oka. Sam zapach też nie był zbyt przyjemny, był bardzo chemiczny.
SPF zawarty w produkcie też mógłby być wyższy, stąd połączenie ochrony przeciwsłonecznej z kremem przeciw zmianom jest ciekawe, ale w tym wypadku niewystarczające.
Dotrwam już do końca buteleczki, jednak zamówiłam już polecany zamiennik innej firmy i do obecnego zdecydowanie nie wrócę.

Oprócz tego ze krem na pewno nie matuje jest bardzo dobry. Jak na krem z filtrem cena bardzo przystępna szczególnie przy takim dużym opakowaniu. Podkład na nim wyglada bardzo gładko, nawet mam wrażenie ze lepiej się na nim trzyma. Zapach typowo „apteczny” ale nie przeszkadza mi to. Nie zapycha, dla trądzikowej cery dobrze się sprawdzi. Trzeba omijać okolice oczu ponieważ robią się ciężkie ???? Wygodne opakowanie z pompka

Kolejny beznadziejny SPF, jest tylko trochę lepszy od tego z nacomi, bo nie bieli (i na tym kończą się jego zalety). Kremu maksymalnie mogę nałożyć dwie pompki, bo w innym wypadku warzy każdy podkład. Zdecydowanie szczypie w oczy, nawet nienakładany w te okolice. Na pewno nie jest ani trochę matujący. Za te cenę można kupić znacznie lepsze spfy, które będą miały wyższa wartość niż 30.

Krem łącznie z pianką zamówiłam sobie u gwiazdora:) cena zestawu na Allegro wyniosła 98zł i to była bardzo atrakcyjna oferta.
Krem ma ubogą szatę graficzną, typową dla marki Cetaphil i charakterystyczną dla produktów medyczno-aptecznych.
Krem posiada wygodną pompkę. Myślę, że to najbardziej trafne rozwiązanie przy jego konsystencji.
Formuła kremu jest ciężka. W moim odczuciu to nie jest lekki krem. Przypomina mleczko lub emulsję, która bieli twarz kiedy przesadzimy z ilością kremu.
Nie wchłania się od razu tylko potrzeba mu czasu.
Skóra z warstwą kremu ma lekką świecącą poświatę. Przed lustrem widzę jak odbija się od mojego czoła światło lampy. To jest słabe zwłaszcza, że krem z nazwy jest matujący:(

W ciągu dnia dobrze się nosi. Skóra nie jest po nim napięta i przetłuszczona , dobrze trzyma się na nim podkład.
Działanie kremu nie jest spektakularne.
Krem nie eliminuje pryszczy, w trakcie jego stosowania wyskakiwało mi coś tu i ówdzie. Ślady po trądziku nie goily się przy nim szybciej i długo były widoczne.
Krem jedynie odpowiednio pielęgnuje skórę problematycza.
Utrzymuje odpowiedni dla skóry tłustej poziom nawilżenia i jakby ją uspokaja. Skóra jest odczuwalnie ukojona i wypielęgnowana.
W stosowaniu przeszkadza mi odczuwalny zapach kremu.
Jest chemiczny, medyczny i nieprzyjemny.
Kolejna rzecz, która utrudnia stosowanie to łzawienie oczu. Kiedy krem dostanie się do moich oczu lub znajduje się w bliskiej okolicy oczu to natychmiast stają się one czerwone, łzawiące i szczypią.
No jest to ciężko przezwyciężyć. Uważam, że przy kremie takiej rangi jest to wręcz niedopuszczalne.
Ostatecznie zuzyje krem do końca, ale więcej do niego nie wrócę. Jest kosztowny i nie czyni cudów na mojej twarzy. Zdecydowanie będę się trzymać serii Bioderma Sebium i Wam też ją polecam:)

Przepisał mi go dermatolog gdy miałam jeszcze trądzik (zaskórnikowy). Zużyłam prawie połowę opakowania i już mówię dlaczego. Plus za to, że ma lekką, płynną konsystencję, delikatnie nawilżał, ma spf 30 i higieniczne opakowanie z pompką, ale na tym się kończą zalety. Nawet dla mnie uwielbiającej glow za bardzo się wyświecał, czułam na twarzy taką nieprzyjemną tłustą warstwę i trochę zaostrzył mój trądzik. Podsumowując mi się nie sprawdził.