Bioderma, Sensibio AR (Aktywny krem redukujący zaczerwienienia dla skóry wrażliwej, zaczerwienionej i naczynkowej)

Mam cerę wrażliwą naczynkową. Dla mnie ten krem to podstawa pielęgnacji. Używam od lat. Nawet jeśli od czasu do czasu zmieniam krem to zawsze wracam do Sensibio AR bo najlepiej łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia skóry

Zdecydowanie odpowiedni do cery wrażliwej. Jest bardzo delikatny i nie podrażnia. Łagodzi zaczerwienienia i zmiany o podłożu alergicznym. Dobrze nawilża. Stosuję od kilku lat i jestem zadowolona chociaż trzeba polować na promocje, bo nie jest najtańszym kremem wg mnie.

Krem zaczęłam używać w ostatnim okresie i muszę stwierdzić że świetnie się sprawdził. Mimo częstszego mycia twarzy i noszenia maseczek (z wiadomych względów) krem spowodował że cera pozostała świetnie nawilżona i bez oznak zaczerwień czy podrażnień. Fakt że używałam go po każdym myciu. Po za tym krem jest super wydajny.

Zakupiłam w okazyjne cenie. Sprawdził się jeśli chodzi o przebarwienia na twarzy, zminimalizował również widoczność naczynek. Jednak nie wchłania się on odpowiednio, polecam dla kogoś, kto lubi mieć warstwę tłustego kremu na twarzy.

Kremu używam od około miesiąca. Moja wrażliwa, skłonna do podrażnień i zaczerwienień skóra polubiła bardzo ten produkt. Łagodzi on podrażnienia, koi wrażliwą cerę. Krem też zredukował zaczerwienie skóry, co bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło! Wreszcie niechciane zaczerwienie się zredukowało.

Jednocześnie jest lekki - stosuję go rano (także pod makijaż) i wieczorem. Ma przyjemną konsystencję, nawilża, nie zapycha. Brak też sztucznego zapachu (w zasadzie w ogóle brak zapachu).

Wydaje się być wydajny. Używam go już od około miesiąca, a zużyłam dopiero małą część tubki.

Opakowanie - tubka. Część kosmetyku może pozostać w tubce. Z drugiej strony jest to bardzo higieniczne - co ważne w przypadku wrażliwej cery. Tubkę zawsze też można rozciąć.

Cena nie jest najniższa, ale uważam, że produkt jest jej warty.

Właściwie nie wiedząc czemu często wracam do tego kremu. Nie kocham go. Po nałożeniu zostawia on film na twarzy, czego nie znoszę. Jednak nie podrażnia mojej wrażliwej i mieszanej cery, nie powoduje wysypów, na dłuższą metę całkiem nieźle nawilża.

Krem dla cery naczynkowej ze skłonnościami do rumienia z widocznymi rozszerzonymi naczynkami.
Krem o lekkiej konsystencji, bezzapachowy. Łatwo się wchłania, bardzo dobrze nawilża i "uspokaja" skórę.
Używam kremu od wielu miesięcy, bardzo dobrze się sprawdza w okresie letnim ze względu na konsystencję. Skóra jest nawilżona i wyraźnie zmniejszyła się nadwrażliwość i skłonność do zaczerwienienia.

Przygodę z marką Bioderma rozpoczęłam właśnie od tego dermokosmetyku i tak zaczęła się nasza przyjaźń, która trwa już kilka lat. Problem z rumieniem pojawił się u mnie bardzo wcześnie, dlatego kosmetyków dedykowanych temu problemowi przetestowałam bardzo wiele. Zacznę od tego, że krem jest bardzo delikatny, wydajny, dobrze się rozprowadza, nadaje pod makijaż, nie można go za dużo nakładać, ponieważ lubi się rolować. Wycisza zaczerwienienia, moja cera uspokoiła się przy dłuższym użytkowaniu, co zauważyłam zwłaszcza w zimowych miesiącach, krem dobrze chroni przed negatywnym wpływem czynników wewnętrznych. Lubię jego opakowanie, fakt, że jest w formie stojącej tubki ułatwia korzystanie z niego do końca. Rozpiętość cenowa kosmetyku jest ogromna, ale bardzo często można kupić go w bardzo korzystnej promocji (między 20 a 30zł), co według mnie jest świetnym stosunkiem ceny do jakości.

Jako nieszczęsna posiadaczka cery naczynkowej nieustannie poszukuję kosmetyków, które zminimalizowałyby, a najlepiej całkowicie pozbyły się mojego rumienia oraz zapobiegały nadreaktywności skóry zostawiając ją przyjemnie gładką w dotyku i nie straszącą czerwonymi plackami.

Po krem z Biodermy raczej nigdy bym nie sięgnęła - nie jestem wielką fanką tej firmy - gdyby nie fakt, że w czasie Black Friday można było go wyrwać w sklepie online Hebe za śmieszną kwotę dwudziestu złotych. Nie ukrywam, że biorąc pod uwagę renomę tej firmy, a zwłaszcza jej serii Sensibo - której płyn micelarny jest chyba jednym z najpopularniejszych na rynku - oczekiwałam trochę gruszek na wierzbie. Liczyłam, że już po kilku dniach użytkowania rumień zdecydowanie się zmniejszy.

Początkowo używałam kremu na dzień i na noc, później przestawiłam się jednak tylko na używanie go w te poranki, kiedy nakładam makijaż, bo faktycznie pod podkładem sprawdza się dobrze, nie wałkując się i nie zmieniając formuły nakładanych na niego kosmetyków.

Czy przestałam używać go dwa razy dziennie, bo było mi go szkoda, a okazał się genialnym kosmetykiem? Bynajmniej. Krem jest przyjemnym nawilżaczem. Jak wspominałam, nadaje się pod makijaż, ale nie zawiera żadnych filtrów, więc konieczne jest używanie przy nim specjalistycznych fluidów chroniących przed Słońcem. Do tego zamknięty jest w wygodnej tubce, co jest oczywiście bardzo higieniczne. Łatwo wydostać z niej produkt do ostatka, bo jest miękka i można ją bez problemu wycisnąć do cna. Ale to tyle.

Wydaje się bowiem, że kosmetyk ten nijak nie wpłynął na problematyczne sfery mojej cery. Nie zniwelował rumieńca, nie powodwał że był choć o ton jaśniejszy. Zerowy wpływ na pękanie naczynek. Umówmy się - mając cerę naczynkową i kupując krem, który do takiej jest dedykowany fakt, że kosmetyk po prostu nawilża i nadaje się pod makijaż to zdecydowanie za mało, aby usatysfakcjonować konsumentki. Zwłaszcza, że w normalnej cenie gagatek ten potrafi kosztować nawet 80zł, co przy jego (zerowym prawie) działaniu jest dla mnie ceną wręcz zbójecką.

To bezzapachowy, lekki krem, który trochę nawilża i może być stosowany pod makijaż. Ale nie oferuje nic więcej, nawet przy długotrwałym, regularnym stosowaniu. Bardzo się cieszę, że wydałam na niego raptem część jego normalnej kwoty, bo w innym przypadku jak nic zrobiłabym się agresywna. Fakt faktem nie robi krzywdy, bowiem nie zauważyłam, żeby moje zmiany naczynkowe się nasiliły, ani też nie spowodował żadnych wyprysków, ale brak złego działania nie sprawia, że można mu wybaczyć też brak jakiegokolwiek dobrego działania.

Szkoda.

Zachęcona pozytywnymi komentarzami kupiłam ten krem i niestety bardzo się zawiodłam. Mam cere z widocznymi naczynkami z tendencją do zaczerwienienia. Niestety krem ani nie wyciszył naczynek, ani nie wpłynął na zaczerwienienie, ani nie nawilżył skóry. W sumie nie zrobił nic. Jedyne za co mogę go pochwalić to higieniczne, solidne opakowanie oraz lekka formuła. Nie kupię ponownie.

Kupilam 2 opakowania w promocji
Pierwsze uzywalam z musu, policzki mialam po nim czerwone, piekące..
Drugie opakowanie wyjęłam bo nic innego pod ręką nie bylo. Powiem że zupelnie inaczej, cera juz sie nie czerwieni po nim, kolorystycznie jakby lepiej wygląda. Nie zapycha.

Dość sceptycznie podchodzę do kremów redukujących czy zmniejszających naczynka, dopóki nie odkryłam tego kremu. Po miesiącu widzę różnicę, moje popękane naczynka straciły intensywność, nie są tak mocno widoczne. Stosowałam systematycznie rano i wieczorem na oczyszczoną twarz. Po nałożeniu kremu czuć taką ulgę i pełne nawilżenie. Rano, po obudzeniu moja twarz wydawała się "odprężona", brak widoku "zombie" w lustrze :) Idealnie sprawdza się pod makijaż. Polecam uzupełniająco resztę kosmetyków z tej linii.