Bielenda, Green Tea, Light Tea Tree Serum (Serum do twarzy `Zielona herbata`)

Serum o przepięknym zapachu i designie!
Przyznam się bez bicia, że kupiłam, bo mi się po prostu wizualnie spodobał.
W sumie nie żałuję, stosowałam wiele lepszych ale jak na tę cenę dane serum dobrze sobie radzi. Reguluje wydzielanie sebum, zatem będzie dobry dla osób z tłustą cerą. Nie widzę efektu nawilżenia, moja cera była może ciut bardziej promienna niż gdy nie używałam serum w ogóle.

Moja cera?
Tłusta, trądzikowa, rozszerzone pory, zanieczyszczona.

O pani kochana! Jak to mnie zapchało!
No co jak co, ale moja buzia nie jest taka łatwa w zapychaniu i trzyma się skubana zawsze.
Przy tym serum to mnie normalnie ścięło z nóg jak zobaczyłam efekty.
Tłuste to to jest. Nie chciało się wchłonąć przez ogrom czasu.
Czort nie serum.
Nie zrobiło nic. Pozytywnego...
Plus? Zapach. To wszystko.
Odradzam.

Produkt jest zapakowany w szklaną, lekko zieloną buteleczkę z pipetką. Wygląda to bardzo elegancko i estetycznie. Opakowanie przy regularnym stosowaniu starcza na ponad miesiąc.
Serum ma lekką, odrobinę żelową konsystencję. Jest przeźroczyste i przepięknie pachnie zieloną herbatą.
Najważniejsze jest to, że poprawia wygląd i kondycję cery. Często wyskakują mi jakieś niedoskonałości, a gdy zaczęłam używać tego serum to wszystko zniknęło. Produkt sprawdza się jako baza pod krem. Szybko się wchłania, reguluje wydzielanie sebum, rozjaśnia przebarwienia, łagodzi, nawilża i odżywia naszą cerę. Nie wysusza i nie podrażnia skóry. Generalnie produkt idealny przynajmniej dla mnie :) 15 ml kosztuje około 25 zł. Wydaje mi się, że jak na te spektakularne działania jest wart swojej ceny, a nawet zapłaciłabym więcej gdyby trzeba było :)
Na pewno do niego wrócę jeszcze nie raz, gdyż na mojej skórze naprawdę działa cuda.

Kosmetyk kupujemy w kartoniku, który zawiera wszelkie interesujące nas informacje. Nie są one już powtórzone na właściwym opakowaniu, czyli szklanej buteleczce. Jeśli chcemy np zerknąć na skład to warto zostawić sobie kartonik. Pojemność serum to 15 ml, a więc jest to taki maluszek.
Aplikacja bardzo wygodna, bo znowu mamy pipetę, która to umożliwia. U mnie wystarczają zazwyczaj 2 'porcje' na pokrycie całej twarzy :) Konsystencja jest wodnista. Szybko się wchłania, więc nie musimy obawiać się żadnego filmu.
Zapach należy do bardziej charakterystycznych. Jest identyczny jak i w całej herbacianej serii, a miałam już krem, płyn micelarny i maseczkę. Został jak dla mnie dobrze odwzorowany, ale może być na dłuższą metę nieco męczący. Zwłaszcza, że czuć go nawet na długo po aplikacji.Serum ładnie rozjaśnia cerę, a przebarwienia stają się mniej widoczne. Jeśli chodzi o działanie na niedoskonałości w gorszych dniach mojej cery musiałam wspomagać się dodatkowo maścią Benzacne. Miałam wrażenie, że mimo stosowania serum jakieś drobne niedoskonałości nadal się pojawiają. Wydaje mi się, że serum delikatnie dbało ono o poziom nawilżenia skóry. Ale też nie był to efekt spektakularny, czy nawet na dłuższą metę wystarczający - bez kremu to się nie obejdzie :)

Bardzo lubię produkty od Bielendy. Mam ich sporą kolekcję. Seria z zielonej herbaty była dla mnie bardzo kusząca. Fajnie sprawdził mi się krem z tej serii, więc stwierdzilam że wypróbuję to serum.
Jego opakowanie jest śliczne, bardzo ładnie prezentuje się na toaletce. Kilka osób zwróciło na nie uwagę, ponieważ wygląda elegancko i jak o wiele droższy produkt. Pipetka również jest praktyczna. Nabiera odpowiednią ilość produktu nie niszczy się.
Zapach jest cudowny. Uwielbiam zapach zielonej herbaty w kosmetykach. I w sumie na tym kończę listę zalet.
Jego działanie, a raczej jego brak bardzo mnie rozczarował. Nie zrobił mi krzywdy na twarzy oraz nie pomógł w żaden sposób. W zasadzie wyglądało to jakbym nic na twarz nie nakładała.
Nie nawilżał, lekko czuć było mrowienie kiedy aplikowałam go na niedoskonałości.
Jedynie w czym służył to w celach ozdobnych, a raczej kosmetyków w takim celu się nie kupuje. Niestety nie polecam go.

Jeśli ktoś spodziewa się spektakularnych efektów, to ich nie zobaczy, ale z pewnością nie zobaczy też wysypu niedoskonałości na swojej buzi. Serum trzyma cerę w ryzach, nie stosowałam go raczej na szczególnie wymagający czas mojej skóry, ale jako samo odżywienie jest wystarczające. Buzia była nawilżona, choć wspomnianego efektu matowienia też nie zauważyłam, nos świecił się jak żarówa, tak jak zawsze. Aplikacja dzięki pipecie przyjemna, ale teraz to już standard dla serum. Opakowanie niewielkie, raczej nieszczególnie wydajne.

Tak jak w tytule, to serum z zielonej herbaty nic na mojej twarzy nie robi. Zachęcona pozytywnymi opiniami zakupiłam to serum, ale nie widzę żadnych efektów. Ok, nawilża cerę, ale żadnych innych efektów. Lubię opakowania z pipetką, ale samo opakowanie jest bardzo małe, szybko się skończyło. Nie zrobiło mojej twarzy krzywdy, ale nie polecam

Serum zamknięte jest w przecudnym opakowaniu. Cała seria w zestawie na prezent jest idealnym pomysłem i do tego świetnie wygląda.
Mam cerę mieszaną, więc pomyślałam, że seria będzie idealna dla mnie. Przekonały mnie również zapewnienia na opakowaniu.
Serum ma pipetę, co jest super do aplikacji. ponieważ sami możemy dobrać sobie ilość, jakiej chcemy użyć. Ma fajną lekką konsystencję i po rozprowadzeniu go na skórze niemal od razu się wchłania. Daje nam dobry efekt zmatowienia i lekko nawilża naszą skórę. Nie obciąża i posiada cudowny zapach, jak reszta produktów z tej linii.

Aż mi przykro, że na całą serię z zieloną herbatą wpadłam dopiero teraz. Jestem już po płynie micelarnym i kremie do twarzy, wszystkie były świetne. Serum również trzyma wysoki poziom.

Cena regularna to 33 złote, ale często bywa w przecenach. Sama kupiłam za niecałe 20 złotych, co uważam za korzystną cenę. Dostępny w drogeriach stacjonarnych oraz online, raczej nie ma problemu z zakupem. W moim przypadku starczył na 2 miesiące i myślę, że to dosyć dobry wynik. Przede wszystkim do zakupu skłoniło mnie ładne opakowanie- malutka buteleczka z ładną pipetą, która ułatwia dozowanie produktu. Nie sprawia problemu przy nakładaniu na twarz. Pachnie delikatnie z nutą zielonej herbaty.

Mam cerę mieszaną, więc uznałam, że to idealny produkt dla mnie. Faktycznie dosyć ładnie matuje i reguluje wydzielanie sebum. Przy systematycznym stosowaniu moja cera przestała się aż tak błyszczeć w problematycznej strefie T. Używam go tylko na noc, jednak przy stosowaniu dwa razy dziennie lekko przesusza. Delikatnie redukuje zmiany trądzikowe, a przynajmniej zapobiega powstawaniu nowych wyprysków.

Według mnie to ideał do pielęgnacji skóry mieszanej. Jestem nim zadowolona. Razem z resztą serii, robi doskonałą robotę. Mogę spokojnie polecić :)

Kupiłam to serum ponieważ lubię zapach zielonej herbaty. Serum jest świetne, pięknie nawilża twarz, szybko się wchłania. Opakowanie dobrze przemyślane. Zapach rewelacja. Serum nie gryzie się z żadnym kremem, nie powoduje podrażnień ani uczulenia. Jest mało wydajne, ale na pewno do niego wrócę.

Produkt znajduję się w małej szklanej buteleczce z pipetą, którą nakładamy serum na twarz. Pipeta to bardzo fajny pomysł, dzięki niej kontrolujemy ilość jaką chcemy rozprowadzić.
Mam cerę mieszaną, dlatego właśnie zdecydowałam się na ten produkt.
Skład jak na kosmetyk drogeryjny jest całkiem niezły oprócz Phenoxyethanol, który może działać drażniąco na naszą cerę.
W zapachu tego serum przebija się ewidentnie olejek z drzewa herbacianego, ale nie jest bardzo nachalny więc nie przeszkadza.
Co do efektów:
- niestety nie ma działania przeciwtrądzikowego, mam taką tendencję, że zmiany pojawiają się na brodzie, ale to serum nie pomogło mi tego zwalczyć, być może jedynie ciut szybciej takie zmiany zaleczyć
- nie rozjaśnia przebarwień, nie zmniejsza porów
- używając go codziennie można sobie zrobić krzywdę i mocno przesuszyć skórę, tak stało się w moim przypadku, dopiero po 2-tygodniowej kuracji z kremem nawilżającym postanowiłam używać go co 3 dni, no i było odrobinę lepiej
Powiem tak cudów nie robi, tak naprawdę nie przyniósł żadnych efektów, nie nawilżył skóry, nie pomógł w walce z niedoskonałościami, nie czułam żadnej poprawy, czy chociażby minimalnego działania.
Ja drugi raz tego produktu nie zakupie, bo uważam że jest on dla mnie zbędny, być, może na inny rodzaj skóry by się nadał, ale moja go nie toleruje.

Esencja ma bardzo ładny zapach, ale jest mało wydajna. W przypadku mojej skóry bardzo, aż za bardzo, ja natłuszcza przez co skóra w strefie "T" się świeci. Może komuś innemu będzie sluzyc.Poki Co odstawiam na Bok