Avon, True Colour, SuperShock Volume Mascara (Tusz do rzęs)

Tusz dostałam w prezencie ale od razu wydał mi się ciekawy, ze względu na specyficzne, duże opakowanie. Stosuję go już chwilę, miałam okazję testować go przy codziennym jak i wieczorowym wydaniu. Szczoteczka jest długa, odpowiedniej grubości i co najciekawsze - nawet na początku stosowania nie wyciąga nadmiaru produktu. Po nałożeniu go na rzęsy dużym plusem jest ładne rozdzielenie włosków i brak sklejenia. Niestety, efekt jak dla mnie jest zbyt słaby. Praktycznie nie widać że rzęsy są pomalowane. Kolor jest według mnie mało nasycony, oko jest słabo podkreślone przez to że nie widać ani pogrubienia ani wydłużenia. Na większe wyjścia to nie jest dobry wybór bo makijaż wygląda na niedokończony. Na plus jest brak podrażnień i trwałość- nawet przez cały dzień pozostaje na miejscu, nie osypuje się. Szkoda tylko że nie daje oczekiwanych efektów.

To był mój ulubiony tusz jak byłam nastolatką. Mega pogrubienie i trwałość to to czego oczekiwałam od tuszu i właśnie shock je spełniał. Nie dawno przypomniałam sobie o tym tuszu i zatęskniłam. Postanowiłam sobie go zamówić. Od tamtych czasów opakowanie się zmieniło ale niestety nie tylko opakowanie. Strasznie mnie zawiódł tusz. Szczoteczka niby ta sama ale moje kochane czarne mazidło już nie było tym co dawniej. Tusz już tak nie pogrubia, w ogóle tak jakby nie chciał przykleić się do rzęs. Nie wiem co się stało z moim ukochanym tuszem ale miłość niestety się skończyła.

W liceum chodziłam do klasy z dziewczyną, która zawsze miała fenomenalne rzęsy-niby pomalowane, ale wyglądały bardzo naturalnie, a przy tym były to długie i gęste firany, każda jej zazdrościła. Na pytanie czego używa zawsze odpowiadała, że tuszy z Avonu.
Miałam do tej pory jeden z ich tuszy, szału nie robił, ale koniecznie chciałam sprawdzić ich kultową mascarę, przyciągnęło mnie chyba opakowanie i szczoteczka, takiej chyba nigdy nie miałam.

Pierwszy szok przeżyłam gdy otworzyłam świeżo zakupione i zafoliowane opakowanie...tusz praktycznie w ogóle nie malował. Troszkę uczerniał rzęsy i tyle, żadnego pogrubienia czy wydłużenia. Przywykłam, że świeże tusze są mokre i sklejające, ten zaś od początku był suchy. Po ok. dwóch tygodniach coś tam zaczął więcej robić, ale to było tylko delikatne pogrubienie i uczernienie(tu muszę dać plusa za naprawdę ładny i nasycony odcień czerni), żadnego wydłużenia czy zagęszczenia. Niby nie skleja, ale też nie wyczesuje rzęs, daje chaotyczny efekt jakby poplątania i powywijania włosków na wszystkie strony. Czasami grudkuje.

Drugim szokiem jest szczoteczka. Czytałam, że jest duża i byłam na to gotowa, ale ta jest naprawdę ogromna. Przy moich małych i głęboko osadzonych oczach malowanie dolnych rzęs czy precyzyjne manewrowanie w kącikach jest praktycznie niemożliwe. Te silikonowe igiełki pewnie by lepiej rozczesywały rzęsy gdyby nie kiepska(jakby sucha i tępa) formuła tuszu, która jest naprawdę kiepska w malowaniu.

Szok trzeci-trwałość. Dawno nie miałam pod tym względem tak kiepskiego tuszu. Pomalowałam rzęsy, poszłam do lekarza i na zakupy, zeszło mi ok. 2 godziny. Po tym czasie miałam już pełną okruchów pandę pod oczami, dodam, że dzień był suchy, pogodny i nieupalny. Po całym dniu w pracy mogłabym mówić, że w ogóle rzęs nie malowałam gdyby nie rozmazane smugi pod oczami i brwiami.
Nie wiem jak zasycha w opakowaniu, bo od początku był suchy i zachowywał się jak zleżała kilkumiesięczna mascara.

Tusz SuperShock był w zasadzie moim pierwszym tuszem z którym zaczynałam przygodę z makijażem i na długi czas zagościł w mojej kosmetyczce. Fajnie rozdzielał rzęsy, wydłużał je i delikatnie pogrubiał ale bez szału. Jednak z każdym kolejnym opakowaniem wydawało mi się, że coraz szybciej wysychał. Bardzo lubiłam szczoteczkę z tego tuszu do tego stopnia, że potrafiłam zostawic zaschniety tusz by wykorzystywać szczoteczkę przy innych tuszach. Mam do niego sentyment

Moja koleżanka prowadzi Avon, stąd też zamówiłam tusz w promocyjnej cenie.

Moje rzęsy są nawet w miarę długie, z natury czarne ale ich końce są cienkie i jasne od malowania, więc bez tuszu nie widać ich prawdziwej długości. Większość tuszy sprawdza się u mnie średnio... Zazwyczaj kupuję tańsze, bo można za niską cenę trafić na perełkę. Lubię mocno podkreślone rzęsy, wydłużone, pogrubione, optycznie zagęszczone.

Jednak w przypadku tego tuszu ciężko u mnie uzyskać nawet podstawowy efekt. U mnie - rzęsy zostały stłamszone. Tusz je plącze, wygina, skleja, nierówno maluje - grudki na końcach i nie wszystkie włoski są pomalowane. Próbowałam rozczesać suchą szczoteczką po starym tuszu - niewiele pomogło. Próbowałam też nałożyć tusz innymi szczoteczkami - to też nie to.
Moja ocena to 3/10. Na pewno więcej nie sięgne po jego zakup.

Tusz do rzęs jest bardzo wydajny, praktyczny, super kolor czarny, tusz ma niska cenę, nie kruszy się podczas stosowania ani nie skleja rzęs. Został mi polecony przez koleżanką, dotychczas korzystałam z droższych firm. Jednak na moich rzęsach nie było żadnej różnicy

Oj szok to ja przeżyłam…...rozczarowując się

Ja się zastanawiam jak to się dzieje że można używać dwóch tuszy i mieć zupełnie odmienne zdanie ….
Tak jak na wstępie jest to mój drugi egzemplarz tuszu Avon SuperShock i o ile z wcześniejszej wersji byłam naprawdę zadowolona to teraz czuję duże rozczarowanie …

Moje oczy:małe,głęboko osadzone,opadająca powieka,rzęsy cienkie,liche,krótkie w kolorze brązowym.
Od tuszu oczekuję efektu sztucznych rzęs,bo w takim wydaniu :) czuję się najlepiej,do tego ma być trwały ale łatwy do usunięcia micelem,nie osypywać się,nie uczulać i nie podrażniać,czerń powinna też być smolista.

Opakowanie ładne eleganckie w kolorach czerni i złota,pojemność 10 ml,szczoteczka jest bardzo gruba i dla mnie za długa za każdym razem malując lewe oko upaćkałam sobie krawędź nosa,na szczotce mamy mnóstwo małych włosków które według mnie powinny być dłuższe a tak po prostu tusz nie “łapie”moich rzęs,przez co nie są one ani pogrubione nie wspominając już o wydłużeniu,jedynie nadaje delikatnej czerni,dodatkowo tusz gdy nałożymy więcej warstw zaczyna się osypywać.

No i mamy prawdziwy szok,podpisuję się pod recenzją Madeleine987 bo mnie spotkała idealna sytuacja,pierwszy egzemplarz robił piękne rzęsy wydłużone,pogrubione i rozdzielone za to drugi kiepścizna….podsumowując nie mam zamiaru znów się zszokować ;)

Jestem mega zaskoczona widząc dość wysoką średnią ocenę tego tuszu - mnie rozczarował chyba pod każdym względem...
Skusiłam się na niego ze względu na promocję oraz kształt/rodzaj szczoteczki - wybieram tylko te silikonowe, a ta zapowiadała łatwe użycie. Moje rzęsy są naprawdę przeciętne, a ten tusz sporo obiecywał. Niestety, żadnej z obietnic nie spełnił. Od samego początku nakładał zbyt mało kosmetyku na rzęsy i to się nie zmieniło (niektóre tusze po prostu potrzebują kilku dni po otwarciu, by zgęstnieć, ale ten był taki "cienki" przez cały czas). Rzęsy po jego użyciu były nadal cieniutkie, tyle że po prostu przyczernione. Nie dał ani efektu pogrubienia, ani zagęszczenia, ani wydłużenia, ani podkręcenia. Wyłącznie zmiana koloru, a to jednak trochę mało. Druga wada to jego zapach - już po otwarciu miał w sobie jakąś taką nieprzyjemną nutę, która w miarę używania irytowała coraz bardziej. Żeby coś z niego jednak "wycisnąć", zaczęłam nakładać drugą warstwę po wyschnięciu pierwszej. Efekt wizualny był nieco lepszy, ale poskutkował tym, że tusz szybko się osypywał z oka... Po miesiącu stosowania mówię pas i wywalam do kosza. Rzeczy poboczne: opakowanie nie powala designem. Dostępność jest chyba niezła, zależnie od dostępu do konsultantki Avon ;) Cena w promocji była OK. Gdybym kupiła go bez promki, bardzo bym żałowała.

Dostałam go w prezencie od starszej siostry, niestety jest to najgorszy tusz z jakim miałam okazję się poznać. Kruszył się, odbijał, miał nie precyzyjną szczoteczkę oraz po 3 tygodniach zaczął strasznie śmierdzieć i wysechł - mimo dokładnego zamykania opakowania (dbam o to bo zwykle używam kilku jednocześnie). Brzydkie opakowanie. Nie polecam i będę omijać szerokim łukiem.

tusz kupiłam z ciekawości..jako konsultantka avon ...jest on ok...klasyczny,czarny w ładnym opakowaniu..łatwo się nakłada..szczoteczka aplikuje tyle tuszu ile potrzebuje. szczoteczka wygodna .tusz trzyma się poprawnie...z czasem sie kruszy ( u mnie) jesdnak za tak a cene tak jak pisałam wyżej jest ok.
mocne 3 :)

Avonowy klasyk, szczoteczka jak dla mnie najlepsza, idealnie rozczesuje i rozdziela rzęsy, rzęsy jak firanki po jego użyciu. Moim zdaniem dość szybko po otwarciu zastyga, a wtedy już jest nie do użytku. Niejedno opakowanie zużyłam i jeszcze na pewno niejedno kupię.

Tusz nie powalił mnie na kolana. Na początku był ok, ale z czasem zaczął robić mi pajęczynki na rzęsach i zostawiał drobinki tuszu na końcówkach rzęs. Na codzienny tusz jest ok, ale u mnie nie było spektakularnego efektu.