Kallos, KJMN, Omega, Maska do włosów z kwasami tłuszczowymi

Moje włosy są suche i często się puszą. Maska przyciągnęła mój wzrok w drogerii pojemnym opakowaniem. Jest w konsystencji gęsta, dobrze nakłada się na włosy. Od połowy włosów aplikowałam i trzymałam około 3-4 minuty po czym spłukiwałam. Jeśli chodzi o efekty. Włosy są nawilżone, wygładzone, bardziej miękkie i błyszczące. Łatwiej się je rozczesuje. Opakowanie jest wygodne zakręcane plastikową nakretką.

Kallos Omega - regenerujaca maska do łamiących się włosów, kupiona w osiedlowej drogerii za około parę złoty. Maska ma całkiem przyjemny zapach, który utrzymują się całkiem długo na włosach. Dla lepszego efektu maskę nakladalam na wilgotne włosy, na około 30 minut. Włosy po użyciu tej maski są bardzo miękkie, gładkie, zdecydowanie bardziej wygładzone, nie puszą się oraz lepiej rozczesuja. Maska zdecydowanie warta uwagi, tym bardziej że cena jak najbardziej korzystna.

Testowałam wiele kallosów i ten jest fajny, ale w moim przypadku inne lepiej się sprawdziły. Tak czy siak, włosy się nie plączą, są miękkie i nie strączkują się.
Przy moich średnioporowatych włosach ta jednak jest trochę zbyt ciężka i wolę stosować inne kallosy, ale nie było tragedii. Zużyłam całe opakowanie. Myślę, że jest bardziej odpowiedni dla wysokoporowatych włosów

Tą maskę bardzo sobie chwalę, bardzo lubię za wszystko. Używam ją od lat ! Litrowe opakowanie starcza mi na długo ponieważ stosuję ją naprzemiennie z moimi kilkoma innymi maskami / odżywkami (np.Garnier).
Zapach piękny , uwielbiam jej zapach , czuć go na włosach długo . Włosy po niej się rozczesują jak po maśle płyną ! Włosy lśniące, miłe w dotyku pięknie pachną powtórzę. Naprawdę polecam . I radzę stosować naprzemiennie z innymi maskami .

Maska do włosów Omega od Kallos to produkt, który zupełnie nie regeneruje włosów a jedyne co, spowodował w trakcie używania z szamponem Kallos to silne podrażnienie skóry głowy i pogorszenie kondycji struktury włosa. Z uwagi na stan skóry głowy po stosowaniu maski byłam zmuszona zaprzestania jej używania.
Maska ma lekko kremową konsystencję. Po jej nałożeniu i zmyciu nie odczuwa się poprawy kondycji włosa jak w przypadku masek innych marek. Produkt jest wydajny.
Maska jest w wielkim nieporęcznym opakowaniu. Niska cena tak jak w przypadku szamponu Kallos zupełnie nie odzwierciedla jakości.
Na pewno już nigdy nie kupię żadnego produktu tej marki.

Lubię wszystkie maski Kallosa i testowałam już większość z nich, ale Omega jest moim faworytem ze względu na treściwy emolientowy skład. Przy włosach rozjaśnianych i wysokoporowatych to chyba najlepsza opcja ze wszystkich dostępnych Kallosów.
Maska ma białą konsystencję o przyjemnym zapachu, jest stosunkowo gęsta, nie spływa z włosów, dobrze się zmywa. Daje odczucie natychmiastowego wygładzenia włosów. Nie robi efektu "wow" ani tafli na włosach, ale sprawdza się równie dobrze, a nawet lepiej niż wiele "markowych" odżywek czy masek. Do tego wychodzi bardzo ekonomicznie. Litrowa pojemność w niskiej cenie - to ogromny plus wszystkich kallosów.

Testowałam blueberry, banana i keratin.
Mam włosy zniszczone rozjasnianiem, są wysokoporowate.
Ta maska naprawdę jest rewelacyjna, KWC, za tą maskę byłabym gotowa zapłacić więcej, dużo więcej.
Testowałam wiele masek drogich, również firm profesjonalnych i naprawdę ten kallos jest najlepszy.
Po tej masce włosy mam miękkie, lejace i spokojnie mogę rozczesac je grzebieniem.
Jest to jedyna maska, którą kupuję jedną za drugą.
Naprawdę polecam osobom z włosami wysokoporowatymi, zniszczonymi rozjasnianiem, kreconymi itd :)

ZALETY:
Wszystko! Cena, jakość, najlepsza :)

WADY:
A może mogliby robić inne opakowania, z pompką :)?

polecam maskę do włosów. wspaniale nawilża i odbudowuje zniszczone włosy. po nałożeniu włosy stają się miękkie i zdrowe. Już po 3 tygodniach stosowania włosy poprawiły wyglad

Lubię ta maskę i używam.
Tak zjaralam włosy rozjaśnianiem że mi się suche sianko zrobilo :brzydal:
Po niej mam włosy miększe, gładsze, da się je rozczesać.

Jak za taką objętość to ma bardzo niska cenę. I robi co ma robić

Choć znam i lubię większość masek Kallosa, to tej powyższej jeszcze nigdy nie miałam. W necie i yt zbierała dobre opinie, polecana szczególnie do włosów grubych, wysokoporów.
Moje włosy to rozjaśniane, grube, suche wysokopory więc duża dawka emolientów to coś co bardzo im pomaga.

Maskę kupiłam w pojemności 275ml w Naturze, wiem że kupując je w tych mniejszych pojemnościach za ok 7-8zł przepłacam, ale nie przepadam za litrowymi wiaderkami tych masek. Maska zapakowana w plastikowy słoiczek z zakrętką, jest okej. Choć mokrymi dłońmi czasem ciężko ją było odkręcić to też nie ma jakiegoś dramatu, opakowanie mimo że mi wypadało z ręki kilkukrotnie nigdy nie pękło. Maska miała biały kolor i była odpowiednio gęsta, nie spływała z ręki, miała przyjemną kremową formułę. Jedyny minus dla mnie to był jej zapach pachnie olejem z orzechów makadamia, ale zapach był ciężki i lekko mdły. Jest to jedna z masek kallosa, której zapach mi się nie spodobał. Dało się go przeżyć, no ale ładny nie był.

Maska w składzie wyglada fajnie, na 4 miejscu olej z orzechów makadamia, olej z nasion ogórecznika który w mojej pielęgnacji włosów był dla mnie nowością i oczywiście silikony, które moje włosy lubią. Jeśli chodzi o efekty to stosowałam tą maskę jako ostatnie 'O' na zakończenie pielęgnacji i jestem z niej bardzo zadowolona. Ta maska to kallosowy emolient, który na moich włosach dał najlepsze efekty. Maska widocznie dociążała włosy, bardzo wygładzała i zmiękczała. Choć u mnie jakoś względem poprawy rozczesywania włosów wielkiej różnicy nie zrobiła, to cudownie zmiękczała moje szorstkie włosy. Szczególnie teraz kiedy niedawno farbowałam włosy pomogła moim włosom odzyskać dawną miękkość i dobrze niwelowała puch, sprawiała, że włosy mniej się puszyły. Maska nie powodowała przyklapu, obciążenia czy 'tłustości' włosów. Mam wrażenie, że moje włosy wręcz wysysały tą maskę, bo trzymałam ją na włosach zawsze ok 10 minut a po tym czasie maska była całkowicie niemal wchłonięta.

Podsumowując to jedna z masek Kallosa, którą zaliczam do szczególnie udanych. Na moich grubych i niesfornych, suchych włosach efekty były widoczne od pierwszego użycia. Bardzo ją lubie, polecam do grubych wysokoporów, na pewno się sprawdzi.

Uwielbiam tę wersję Kallos, ogólnie lubię te maseczki (używam ich jako odżywek), ale ta jest zdecydowanie ulubiona. Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że Kallosy to raczej dość lekkie odżywki, które na pewno lepiej sprawdzą się na włosach zdrowych i niewymagających.
Ta wersja pachnie dla mnie lekko orzechowo, coś a la ciasteczka z jakąś perfumeryjną nutą, ale ta nuta mi nie przeszkadza. Zapach nie jest intensywny i po spłukaniu odżywki ja już nie czuję go na włosach.
Po Omega moje włosy są dociążone, sprężyste, miękkie, ale nie pozbawione objętości, nie zbijają się w strączki. Przy mojej gęstości i długości włosów (teraz do łopatek) taka pojemność spokojnie starcza na 7-8 miesięcy używania przy każdym myciu. W Kallosach lubię też to, że mogą stanowić fajną bazę do stworzenia własnych odżywek poprzez dodanie półproduktów, choć mi rzadko chce się w to bawić, tym bardziej, że podstawowa wersja w zupełności mi wystarcza. Odżywka jest gęsta i nie spływa z włosów po nałożeniu.
To jest fajna, bardzo budżetowa opcja. Niestety w mojej miejscowości coraz trudniej dostać tę wersję :(

Uwielbiam maski Kallos, zwłaszcza Omega. To moja ulubiona jeśli chodzi o zapach i działanie. Uzyskuje dzięki niej efekt wygładzenia włosów i ich blasku. Włosy po użyciu są odżywione, miękkie i łatwe do rozczesania. Maska nie obciąża ich pomimo, że mam włosy cienkie.To bardzo dobra i niedroga maska.