Paese, Color & Care, DD Cream Anti-pollution SPF 30 (Krem DD)

Mimo, że to krem i nie powinien być do końca kryjący to bardzo ładnie ukrywa wszelkie niedoskonałości. Może jakieś wielkie trzeba będzie jeszcze dodatkowo zakorektorować ale te nieduże bez problemu. Skóra dzięki niemu wygląda na zdrową i bezproblemową. Nie wchodzi w pory ani załamania i dobrze się zachowuje na skórze. Nie miałam z nim problemów z ciemnieniem itp.
Ma dobrą konsystencję i przyjemnie się go stosuje, rozprowadza. Nie czuć go na skórze co jest dużym plusem.
Ma fajne wygodne opakoewanie i zmieści się w kosmetyczce bez problemu.
Dodatkowo utrzymuje skórę nawilżoną przez co wygląda po prostu ładnie.
Ja lubię na chłodniejszy czs go stosować, jesień lub zima.

Krem jest magiczny. Krem świetnie ukrywa niewielkie niedoskonałości, maskuje rozszerzone pory. Jak dla mnie mógłby być bardziej nawilżający. Krem nałożony na suchą skórę, opruszony pudrem ryżowym trzymał się cały dzień.

Krycie delikatne, fajnie stapia się ze skórą. Podobało mi się to, że nie wchodzi w zmarszczki nawet po całym dniu noszenia na twarzy.
Konsystencja kremu jest ciężka, przypomina mi krem Nivea, nie do końca tego się spodziewałam. Dosyć ciężko nakłada się go na twarz. Ściera się w miarę równomiernie, szybko się wyświeca.
Nie kupię ponownie z uwagi na to, że strasznie mnie uczulił.

Używałam podkładu z Charlotte tibury, ale wiadomo cena ponad 200 zł, i dostałam próbkę tego kremu dla mnie jest prawie identyczny w konsystencji, a nawet lepszy no i tańszy. To już moje N-te opakowanie, baaarrddzzzoooo wydajny, ale warto rozciąć potem opakowanie bo zalega podkładu w nim mnóstwo. Przy codziennym stosowaniu, wystarcza mi na 2-2,5 m-ca. ma filtr 30, który przy wypróbowaniu w Tajlandii, sprawdził ię idealnie.

Na wstępie powiem, że na co dzień nie nakładam na twarz niczego poza pielęgnacją, i przed tym produktem nie próbowałam żadnego kremu BB, CC, DD itp., tylko klasycznych podkładów. Krem Paese spełnił jednak jak najbardziej moje może skromne wymagania. Sięgałam po niego w dni, w które miałam ochotę na makijaż, i w sumie nie miałam żadnych zastrzeżeń. Ładny kolor (najjaśniejszy), delikatne krycie, ok trwałość, dobrze współgrał z resztą makijażu, nie ciemnał, nie ważył się, w dodatku wystarczył mi na długo. Opakowanie wygodne, neutralne, choć z czasem trochę mi się przybrudziło. Nie kupiłam ponownie tylko dlatego, że lubię testować nowe produkty, ale pewnie jeszcze do niego wrócę.

Na początku wydawało mi się, że ma w miarę ładne wykończenie, ale z czasem zaczął się ciastkować i brzydko wyglądać. Ta formuła bardziej przypomina mi przeciętny podkład. Kolor najjaśniejszy wpada w żółte/pomarańczowe tony i odcina się od szyi, więc dla bladych osób się nie sprawdzi. W dodatku zapycha...

Cudowna konsystencja, która bardzo łatwo rozkłada się na twarzy. Nie wchodzi w pory, wyrównuje koloryt i utrzymuje się ładnie przez cały dzień.
Wykończenie naturalne, ja lubię przypudrować mocniej strefę T, bo jednak wyświeca się po paru godzinach. Gęsta konsystencja, nie za tłusta. Jedyny minus jak dla mnie to dość ciemny najjaśniejszy dostępny kolor.

Dobra ochronna przeciwsłoneczna z delikatnym wyrównaniem kolorytu.

Krem DD od Pease dostałam w boxie kosmetycznym w formie miniaturki 7 ml, na tyle spodobał mi się wygląd mojej skóry po zastosowaniu, że postanowiłam zakupić pełnowymiarowy produkt. O ile próbkę miałam w idealnym odcieniu do mojej karnacji, to przy pełnowartościowym kremie nie trafiłam z kolorem jak to bywa w przypadku zakupów online i rzadko go stosuję.

Opakowanie jest małe , elastyczne w białym kolorze, w formie tubki zaopatrzone również w białą zakrętkę pod którą znajduje się dozownik w postaci dzióbka. Powierzchnia tubki jest delikatnie chropowata, łatwo łapie brud, ale w miarę dobrze się czyści , choć u mnie nosi już widoczne ślady użytkowania. Zakrętka jest mała i ciężko postawić na niej tubkę, gdy jest mało zawartości ciężko ja wycisnąć.

Konsystencja jest bezzapachowa, kremowa ale dość zbita, troszkę toporna w rozprowadzaniu na skórze. Ja posiadam odcień 4W Golden Beige troszkę zbyt jasny do mojej karnacji, ale sam kolorek jest bardzo ładny, brązowo - słoneczny.

Krem jest wegański, zawiera wodę morską , wodę z owoców cytrusowych, sól epson, witaminę E,wyciąg z owoców pomarańczy i inne dodatki ala silikon, sole aluminium, sporo konserwantów czyli podobnie jak w większości tego typu kosmetyków. Mało tu aktywnych substancji pielęgnacyjnych.

Krem wymaga wprawnej aplikacji bo dość szybko zasycha, zaraz po nałożeniu na skórę konsystencja staje się zbita i ciężka w równomiernym rozprowadzeniu. Ładnie stapia się z skóra i szybko wchłania, delikatnie wyrównuje koloryt, ale mocniejszych blizn czy przebarwień nie jest w stanie pokryć. Pozostawia skórą niby zmatowioną , ale z delikatnym satynowym rozświetleniem. Dobrze łączy się z wszystkimi kosmetykami, nigdy nic mi się nie zrolowało czy zważyło. Nie powoduje przesuszania czy wyświecania cery, nie wchodzi w załamania skóry i nie podkreśla zmarszczek. Ma łagodną formułę może być stosowany pod oczy, nie powoduje ich łzawienia, również nie podrażnia i nie zapycha cery.
Dla mnie największym plusem tego kremu jest wysoki filtr SPF 30 oraz jego trwałość. Na buzi pozostaje w idealnym stanie cały dzień, nie migruje , nie ściera się i nie oksyduje.

Ogólnie krem się u mnie sprawdza , mimo że moja cera potrzebuje mocniejszego krycia to jestem zadowolona z jego działania. Myślę że jeszcze kiedyś do niego powrócę tylko bardziej skrupulatnie przyłożę się do wyboru odcienia.

Nieźle wygląda na skórze. Daje delikatne krycie, nie wysusza, nie podkreśla suchych skórek (niektóre podkłady tak działają na moje czoło). Wolę kilka kremów BB z Korei, bo mają ochronę UVA (tu nie wiem czy jest).

Ale czy tak ogólnie można by prosić producentów, by nie traktowali konsumentów jak zupełnych ignorantów? Zrobiła się moda na kosmetyki anty-pollution, To jest czysty chwyt marketingowy. Nie ma żadnych substancji, które aplikowane zewnętrznie chronią skórę przed zanieczyszczeniami środowiska. W zanieczyszczonym powietrzu mamy i cząstki większej średnicy i mamy bardzo drobne (tzw. PM 2,5). Wszystko osiada na naszej skórze. Wszystko to wdychamy. Mycie skóry pozwala się pozbyć tego co osiadło na skórze (nie, nie trzeba żadnych zmywaczy "anty-pollution". Zwykły zmywacz i woda.) Nic więcej nie można zrobić.

Jest to moje pierwsze zetknięcie się z kremem typu dd. Sama aktualnie od lat używam kremów bb rezygnując całkowicie z podkładów. Jednak na okres mrozniejszy zmuszona byłam kupić coś cięższego na twarz z powodu mocnej wrażliwości. I tak szukałam, szukałam aż nie trafiłam na ten krem DD..

Krem DD Paese na dość gęsta konsystencję oraz zapach zbliżony do typowych kremów. Konsystencja nieco ciężka niż znane mi kremy BB ale zależało mi na tym. Po rozprowadzeniu fajnie wtapia się w skórę powodując wciąż naturalny no-make up look. Odcienie tego kremu lekko wpadają w żółte, ale mi to bardzo odpowiada. Krycie ma umiarkowane, lepsze niż kremy BB ale zdecydowanie gorsze niż typowe podkłady.

Ogólnie jestem zadowolona, zdecydowanie wrócę do niego przez kolejne zimy.

Ten krem zastąpił mi całkowicie podkład! Dobrze, ale delikatnie kryje, nie zapycha, mam wrażenie, że pielęgnuję skórę. Używam go nawet na wieczorne wyjścia :) Mój hit

Krem DD z paese jest świetnym rozwiązaniem dla osób, którym zależy na delikatnym kryciu i naturalnym, świetlistym wykończeniu.

Posiadam odcień najjaśniejszy oraz 3N, na okres letni. U mnie sprawdza się świetnie na mieszanej i trądzikowej cerze. Wytrzymuje cały dzień (nawet po pobycie na siłowni). Mam wrażenie, że sebum które gromadzi się w ciągu dnia powoduje, że wygląda jeszcze lepiej? (nie wiem czy to możliwe, ale serio tak to odbieram). Nie jest to mistrz krycia, lecz nie o to chodzi w zamyśle tego produktu. Nawet przy trądziku hormonalnym, i często wynikających z tego suchych skórkach on ich nie podkreśla! Dobrze współpracuje z korektorami (obecnie używam korektora z pierre renee oraz z benefitu cakeless).

Krem ma świetne opakowanie w kształcie tubki, które z czasem trochę sie brudzi, lecz nie jest to problem, przecież raz na jakiś czas można przetrzeć go ściereczką.

Jest bardzo wydajny, jestem w trakcie trzeciego opakowania. Używam go przynajmniej kilka razy w tygodniu od roku.

Na pewno nie powoduje przybywania nowych niedoskonałości. A dzięki fitrowi UV jeszcze chętniej po niego sięgam. Sprawdza mi się gdy mam terapię kwasową na twarz, zwłaszcza w okresie zimowym. Ogólnie ratuje mój makijaż zimą, kiedy wyjątkowo przesusza mi się skóra i każdy podkład wygląda koszmarnie. Taki super dzienniak powiedziałabym. Warto wypróbować. :)