Hean, Fluffy Matte Fixing Powder (Puder sypki)

Mam i ja, choć z racji wieku ( 48 lat) jak i suchej skóry trochę bałam się tego gagatka. Jednak obawy okazały się niezasadne. Puder lekko matuje skórę, ale nie jest to tępy mat, który przy okazji wysusza skórę i podkreśla wszystkie możliwe zmarszczki. Nic z tych rzeczy. Efekt, jaki uzyskujemy po użyciu tego cuda to taki aksamitny i satynowy mat. Jest więc miło i przyjemnie, suche skórki nie są podkreślone, a makijaż trzyma się w ryzach. Muszę jednak podkreslic, że puder nie jest niestety trwały i po kilku godzinach niezbędne są poprawki. Jest to jednak jedyny minus, jaki dostrzegłam.

Puder jest drobno zmielony i niesamowicie wydajny. Nie potrzeba go dużo do makijażu. Pięknie też pachnie. Dla mnie jest to zapach waniliowo - kwiatowy, elegancki, szalenie kobiecy, a przy tym wydajny.

Puder nie pyli i jak już wspominałam, nie robi na twarzy tępego matu.Opakowanie zaś to prawdziwe cacko- przynajmniej ja jestem zachwycona.

Jestem lekko opalona i nie zauważyłam, żeby puder bielil skórę. U mnie wygląda on satynowo, aksamitnie, a przy tym bez efektu maski.

Puder jest dostępny w drogeriach Hebe, a jego cena nie należy do wygórowanych. Ja jestem nim zachwycona i serdecznie polecam.

Mam tlusta cere, ktora szybko się swieci, a on naprawde daje rade na długo utrzymać blysk.
Idealnie wygładza skórę. Pozostawia ją gładką i satynową. Pięknie pachnie i nie uczula. No i opakowanie które świetnie się prezentuje zamiast dziurek ma siatec.Pudee jest bardzo drobno zmielony, nie widać go na skórze, pasuje do każdego podkladu.

Opakowanie ładne i mocne ale z bezsensowną siateczką. Puder jest zbyt lepki żeby się przez nią wysyłać.
Ma bardzo mocny, dla mnie nieprzyjemny zapach. Taki sztuczno kwiatowo chemiczny.
Daje ten miękki mat ale na krotko. Zostawia taką silikonową warstwę, która szybko sie wyświeca. Poza tym nie jest jakiś bardzo widoczny, nie osadza się w porach.
Niestety efekt nie jest dla mnie jakiś wybitny i przez zapach na pewno nie kupię ponownie.

Po pierwsze pięknie pachnie
Po drugie ciężko się go aplikuje przez tą siatkę i mam wrażenie że jest go bardzo mało w opakowaniu
Po trzecie daje przepiękny efekt. Miękki mat ;) polecam
Ale jego jedyna i wielka zarazem wada jest krótkotrwałość. Przy mojej pielęgnacji i makijażu piękny efekt trwa często ledwie 2 godziny i znika zupełnie z twarzy. Co ciekawe puder pod oczy jest dalej matowy, więc to rzadziej nie wina produktów pod spodem. A szkoda bo przyjemnie czuć ten zapach codziennie rano

Pudry sypkie to od lat produkty, które lubię bardzo.

Tutaj opakowanie jest inne od wszystkich. Pod zakrętką jest puszek. Należy go podnieść i otworzyć na bok zabezpieczenie, kyore chroni puder przed nadmiernym wysypywaniem się. Dopiero gdy to otworzymy to znajduje się taka jakby trampolinka, która dozuje puder. O ile pudru jest duzo to się to super sprawdza, ale przy polowie opakowania i końcówce trzeba kombinować obracając to opakowanie i wysypując puder na puszek. I w zasadzie to może być dyskomfortem jedynym jaki zauważam. Cala reszta na plus i to duży!

Puder dobrze zmielony. Jest drobny i super spisuje się nawet pod okiem. Ma delikatny kolor, lecz idealnie dopasowuje się do odcienia skóry. Idealnie matowi, nie daje płaskiego matu. Daje aksamitne wykonczenie. Buzia jest gładka aż chce się jej dotykać.

Nie zatyka porów i nie wchodzi w znarszczki. Działa świetnie na różnych podkladach i kremach BB.

Co przykuwa uwagę to jego kwiatowy zapach. Bardzo ładny, mogłabym takie perfumy mieć i by mi się podobały. Zapach wyczuwam w opakowaniu i podczas aplikacji, później już nie.

Wszystko super...oprócz opakowania

Po przetestowaniu bardzo udanej paletki do konturowania od Hean zapragnęłam bliżej poznać tą markę. Uzupełniając zapasy kosmetyczne postanowiłam, że kolejnym kosmetykiem Hean w mojej toaletce musi być puder.

Zalety:
-Naprawdę ładne opakowanie z dołączonym do pudru puszkiem
-Zapach przypominający luksusowe perfumy - obłędny!
-Bardzo drobno zmielony
-Beżowo-transparentny kolor, który nie przyciemnia ani nie rozjaśnia podkładu
-Dobrze matowi, ale nie ma w tym wykończeniu suchości czy "kredowości". Jest delikatnie satynowe i wygląda bardzo ładnie
-Jest lekki, a mimo wszystko potrafi utrzymać w ryzach makijaż i wyświecanie się skóry - nawet przez cały dzień
-Ładnie wygładza skórę
-Wygląda super pod oczami
-Nie podkreśla niedoskonałości i nie zapycha porów

Wady:
-Opakowanie wewnątrz. Pod zakrętką znajduje się wieczko zabezpieczające puder przed rozsypaniem i niestety ciężko się je otwiera. Z kolei pod wieczkiem zamiast standardowego sitka znajduje się elastyczna siateczka przez którą wydobywa się puder - rozwiązanie ciekawe, ale tutaj z kolei produktu nabiera się zbyt mało na puszek ;) W rezultacie trzeba się trochę pobawić, aby wydobyć go odpowiednią ilość.

Wrzucając go do koszyka naprawdę nie spodziewałam się, że będzie tak pięknie wyglądał na skórze. Bez dwóch zdań trafia do moich pudrowych ulubieńców. Odejmuję mu jednak jedną gwiazdkę, ale tylko ze względu na uciążliwe opakowanie.

Dużą zaletą tego pudru jest to, że jest aksamitny, drobno zmielony, niewidoczny i niewyczuwalny na skórze. Odcień transparentny- nie bieli, nie nadaje koloru. Puder super wydajny, naprawdę przez wiele długich miesięcy go męczyłam, cena przyzwoita. Przy mojej mieszanej cerze dawał radę, nawet przez 8h buzia wyglądała całkiem dobrze. Nie podobał mi się intensywny, słodki zapach pudru, który utrzymywał się w opakowaniu przez cały czas użytkowania. Dla mnie zbyt mocny, intensywny, słodki i po czasie męczący zapach. Ja jednak lubię trochę mocniejszy i długotrwały mat na skórze i pudry bezzapachowe lub o delikatnym zapachu, więc osobiście do niego nie wrócę, ale to jeden z lepszych pudrów sypkich z drogerii jaki używałam i mogę polecić :)

Kupiłam ten puder głównie ze względu na opakowanie, nie będę kłamać. Takiego wyglądu nie powstydziłby się nawet kosmetyk wysokopółkowy za kilkaset złotych. Dół słoiczka wygląda jakby zrobiony był ze szkła, a w rzeczywistości jest to bardzo solidny i gruby matowy plastik. Zakrętka w odcieniach różu z metalicznymi elementami dopełnia całość. W środku znajduje się oddzielne miejsce na mały puszek, a pod wieczkiem puder dodatkowo zabezpieczony jest siateczką materiałową, która dozuje odpowiednią ilość formuły. Sam puder jest tak sypki i gładki, że wygląda jakby przelewał się w opakowaniu. Nie pyli się na wszystkie strony. Dodatkowo ma piękny perfumowy zapach.
Na początku nie polubiłam się z nim na twarzy. Wcześniej używałam pudru prasowanego Blur z Claresy, który był zdecydowanie bardziej matujący, niż ten z Hean. Miałam wrażenie, że nic nie utrwala. Jednak po pewnym czasie przyzwyczaiłam się do tego i zauważyłam, o ile zdrowiej wygląda moja cera. Nie tworzą się zmarszczki pod oczami od pudru i nie widać go na twarzy, a całość jest stopiona ze sobą. Makijaż trzyma się cały dzień z tym pudrem, a skóra ma zdrowy glow. Wygładza pory i nie osadza się w nich, ani nie łapie się suchych skórek, jeśli takie posiadam.
Jest to mój ulubiony puder i chyba nie tylko mój, bo dawno nie widziałam go w Hebe i często bywa wykupiony w drogeriach internetowych. Cena jest przystępna, bo ja nie nakładam dużo pudru, więc wystarczył mi na kilka miesięcy.

Efekt i zapach - miodzio!

Puder ten kupiłam w sumie oczami :D. Spodobał mi się wygląd opakowania. Ale parę pozytywnych opinii na jego temat też widziałam, co oczywiście również było zachęcające. Kosztował mnie wówczas kilkanaście złotych na promocji w drogerii Hebe.

Moja cera jest mieszana, wrażliwa, trądzikowa. Twarz przetłuszcza się na strefie T, a boki bywają na zmianę normalne i suche. Zazwyczaj wybieram pudry prasowane, bo szybciej i wygodniej się z nimi pracuje, ale wiem, że pudry sypkie są równie dobre i niekiedy nawet lepsze. Udowodnił mi to teraz puder Hean. Jest on bardzo dobrze zmielony, zachowuje się praktycznie jak mąka. Podobnie zbryla się w sobie, gdyż nie jest za suchy. Ale spokojnie - to żadna wada, tylko taki rodzaj pudru. Nakładam go dużym, puchatym pędzlem i nie używam zbyt dużej ilości. Niektóre kobiety sypią czasami tyle pudru, że robią dookoła siebie mgłę podczas jego nakładania :D. Ja nie z tych ;p. Oczywiście wysypuję go na wieczko i rozprowadzam na całym pędzlu. To, co robi, to przede wszystkim świetnie matuje, ale w bardzo miękki, puchaty sposób (nazwa Fluffy Matte do czegoś zobowiązuje :D). Skóra nie staje się nagle płaska i bez życia, tylko ma jakąś satynową, naturalną poświatę. Suche skórki nie są podkreślone, tak samo jak pory i wszelkie nierówności. Przez swój jasnobeżowy kolor ma tendencję do lekkiego rozjaśniania, ale to chyba tylko problem ludzi o nieco ciemniejszej karnacji. Ja obecnie jestem opalona, dlatego rozjaśnienie trochę na mnie widać. A jak to jest z trwałością tego wspomnianego matu? Długo cieszyć się nim nie mogę przy swoim wyświecającym się czole, okolicach nosa i brodzie. Wystarczy godzina od wyjścia na słońce, podczas dni z temperaturą powyżej 20 stopni i już jestem wyświecona. Znacznie szybciej wyświecałam się w temperaturach powyżej 30 stopni. Nie wiem jeszcze jak będzie zachowywał się w chłodzie, ale można się domyślić. To też kwestia podkładu. Ostatnio częściej używam kremów BB, które mają świetliste, nawilżające wykończenie, więc gorzej współpracują z taką cerą, jak moja. Ale ja się nie boję błyszczenia (oczywiście do pewnego momentu). Myślę, że ten puder będzie najlepiej prezentował się na cerach normalnych oraz suchych i takim sprawdzi się najlepiej jako utrwalenie. Bo to lekki gagatek, zostawiający aksamitne wykończenie. Na pewno nie należy do tych na mur-beton. Ale mimo, że nie matuje na długo, to i tak bardzo go lubię. Myślę, że jeszcze wróci do mojej kosmetyczki.

Zapach to coś przecudownego. Nigdy nie czułam tak ładnej woni od pudru. Pachnie dosłownie jak drogie perfumy. Jego intensywność na pewno nie spodoba się osobom wrażliwym na zapachy kosmetyków, dlatego podkreślam, że jak na puder, to naprawdę ma moc. A jeśli miałabym go rozłożyć na czynniki pierwsze, to nazwałabym go kwiatowym, słodkim i pudrowym. Trochę jakby był z rodziny perfum Lancome La Vie Est Belle. Jakby między kwiatami kryła się wanilia z pralinami. No po prostu uwielbiam <3!

Opakowanie jest równie cudowne, co zapach. Słoiczek o tak świetnej jakości plastiku, że można go pomylić ze szkłem. Oczywiście chodzi mi o dolną część, gdzie znajduje się puder. Ale wieczko ma równie super jakość i przede wszystkim wygląd. Wszystko tutaj gra <3. W środku znajduje się mały, różowy puszek z logo Hean i zamykane kolejnym wieczkiem sitko. Sitko zrobione z miękkiego materiału, przypominającego rajstopy, a nie z plastiku. Jeśli oczywiście komuś takie sitko wadzi, to można je wyjąć. Wystarczy je czymś podważyć, ale trzeba użyć trochę siły. Całość jest po prostu przepiękna! Ukłony w stronę marki Hean za takie dzieło sztuki.

Trzeba zacząć od tego, że ten puder nie jest wcale tak zupełnie matowy w wykończeniu, on wręcz delikatnie odbija światło - zawiera w sobie baaaardzo drobno zmielone drobinki. Trzeba się na szczęście mocno przyjrzeć, żeby je dostrzec, natomiast na nieszczęście dla skór gdzie mocno odznacza się ich struktura i rozszerzone pory - optycznie mogą się przez to nieco pogłębić. Efekt rozświetlenia nie jest za to nachalny, nie ma błysku jak z dyskoteki. Puder genialnie kontroluje przy tym sebum i twarz nie wyświeca się w ciągu dnia jak szalona - to dobra wiadomość zwłaszcza dla posiadaczek cer tłustych, które nie lubią efektu płaskiego matu, a jednocześnie są zmuszone sięgać po większe ilości takich kosmetyków. Używając go pierwszy raz miałam sytuację, gdzie naprawdę nie musiałam nanosić żadnych poprawek przez naprawdę długie godziny, a wystarczyło, że odcisnęłam się może raz w chusteczkę.
To co mnie absolutnie urzekło to kolor, który pomimo tego, że trochę zabiela na początku to naprawdę po niedługim czasie naprawdę nieźle dopasowuje się do reszty makijażu. Zazwyczaj pudry drogeryjne niesamowicie mnie rozjaśniają, ewentualnie dają efekt różowej poświaty(naturalnie mam złocisty, jasny odcień skóry i pudru, który by się do takiegoż dopasował jak ze świecą szukać, serio).
Kosmetyk jest z gatunku tych "śliskich" w dotyku, które już w niewielkiej ilości w kontakcie ze skórą praktycznie od razu przeistaczają ją z wilgotnej w całkowicie suchą, więc trzeba go ostrożnie dozować, zwłaszcza w okolicach oczu, żeby skóry nie obciążyć i nie wyssać z niej przy okazji całego nawilżenia. Co ciekawe nie robi flashbacku, a przy tego rodzaju formułach jest to zjawisko bardzo powszechne.
Niestety ma też swoje wady - po całym dniu noszenia makijaż potrafi wyglądać trochę topornie, skóra może też delikatnie się pod nim przesuszyć. Delikatnie, bo producent zmyślnie pokombinował ze składem i umieścił w nim olej kokosowy, który ten efekt ma niwelować. Niestety wybór tego oleju już nie był zbyt trafiony, bo o ile olej ten ma fantastyczne właściwości odżywcze, tak należy do takich, które często mogą powodować wysyp u osób, które mają do niego skłonności - i tak też było w moim przypadku. Nie mogę go używać częściej niż raz na jakiś czas, nałożony dwa dni pod rząd pokazał już na co go stać i skóra odwdzięczyła się brzydkimi skupiskami zaskórników i dwoma trochę większymi prycholami.
Niemniej na większe wyjścia, gdzie wymagamy od makijażu trwałości to może być strzał w 10.
I jeszcze w kwestii opakowania: ja akurat uwielbiam te z siateczką, ale tutaj do poprawy jest wieczko zabezpieczające. Ja swoje po prostu wyłamałam, bo tak ciężko się je otwiera. Mając długie paznokcie można je sobie z łatwością połamać, a z krótkimi to już w ogóle nie idzie się do tego kosmetyku dostać. ;)

Ten puder wygląda na twarzy naprawdę bardzo ładnie. Powiedziałabym nawet wow, nie kojarzę tak fajnie wyglądającego pudru z drogerii (był taki jeden, ale go wycofali).

To nie jest puder stricte matujący. On się dość szybko wyświeca. Moja cera jest normalna i w zasadzie przetłuszcza się tylko lekko nos. Tu po 2 godzinach już się świeci, a po kolejnych kilku świeci mi się cała twarz. U mnie akurat nieźle to wygląda, ale nie wiem jaki efekt będzie na cerze mieszanej czy tłustej.

Poza tym to satynowy puder, który nie wygląda na twarzy sucho, daje efekt wygładzenia i upiększenia. Delikatnie setuje podkład. Mógłby zostać moim ulubieńcem, gdyby nie zapychał!

Niestety, już po pierwszym użyciu zauważyłam na skórze kaszkę. Na początku nie skojarzyłam jej z tym pudrem, ale drugiego dnia tej kaszki i innych nierówności było więcej, co skłoniło mnie do zerknięcia w skład. I pach, olej kokosowy.

Robiłam kilka podejść i za każdym razem jest to samo. Moje włosy uwielbiają olej kokosowy, ale cerę to on zapycha okrutnie. Także niestety. Choć wygląda ładnie, to czekam aż zmienią olej kokosowy na coś innego :( obecnie używam raz na kilka dni i robię przerwy, inaczej pryszcz na pryszczu, kasza na kaszy :(

Ten puder jest doskonały, idealnie stapia się ze skórą, praktycznie przez cały dzień utrzymuje mat na mojej skórze. Ma chmurkową, delikatną konsystencję, która wspaniale wtapia się w skórę, nie zostawia białej poświaty, ani też nie ciemnieje. Jeżeli chodzi o aplikację produktu to rzeczywiście mało praktyczne rozwiązanie, ale pomogło mi przełożenie plastiku z dziurkami z innego pudru sypkiego. Niemniej jak dotąd jest to mój ulubiony puder transparentny.