Kallos, KJMN, Aloe, Aloesowa maska do włosów

Dla mnie zdecydowanie najlepszy kallos ze wszystkich, które testowałam. Większość z nich stoi na olejach albo proteinach i moje włosy średnio to lubią, buntują się po kilku użyciach, nie rezygnuje z nich całkowicie, ale muszę regularnie zmieniać odżywki, do-nawilżać włosy czymś.
Z tym maluszkiem jest inaczej :) To jedyny kallos, którego mogę używać ciągle, bez przerwy, jako odżywkę na co dzień.
Wynika to pewnie z obecności aloesu.
Dodam, że mam włosy suche na końcach i straasznie plączące się, ta maska ułatwia mi życie - stosuje ją jako odżywkę, nakładam na kilka sekund, czasem minut, jak w między czasie ogolę nogi i tyle.
Plusem jest też śmiesznie niska cena, jak na takie działanie.
Jest tylko jeden problem - strasznie ciężko ją dostać stacjonarnie. Następnym razem jak ją znajdę to kupie sobie na zapas tyle ile udźwignę :*

Używam tego produktu od: rok
Ilość zużytych opakowań: trzy litrowe

Plusy:
* Cena
* Duże opakowanie
* Nie obciąża włosów
* Dobrze się rozczesują po użyciu
* Ładny zapach

Minusy:
* Włosy się do niej przyzwyczajają, ale używając jej na zmianę z keratynową rozwiązuje ten problem.

Generalnie polecem - dobry produkt za dobrą cenę.

Używam tego produktu od: pół roku
Ilość zużytych opakowań: 3 pełne opakowania

Niestety na moich wysokoporowatych włosach się nie sprawdził.Zwyczajnie jest za lekki.Włosy ani nie rozczesują się po nim lepiej, nie są gładsze, nie są lśniące, nie zmniejsza puszenia.Konkretniej mówiąc włosy nie wyglądają po nim dobrze, ani też nie są dobrze nawilżone.Idealnie sprawdza się natomiast nakładany 10-20 min przed myciem do zemulgowania oleju.Dodatkowo zapach jest bardzo duszący...mydlany.

Używam tego produktu od: 3 miesiące
Ilość zużytych opakowań: jedno całe

KWC pod olej ;)

Maseczkę kupiłam dlatego, że brakowało mi już czegoś typowo nawilżającego w mojej łazience. Odejmuję pół gwizdki, ponieważ produkt stosowany solo jedynie po myciu nie daje aż takich zadowalających efektów. Jednak podczas olejowania na odżywkę spisuję się bosko. Wtedy ładnie, nawilża, dociąża, niweluje puszenie . Wypróbowałam go jeszcze też do pielęgnacji zlożonej czyli najpierw mycie później kallos aloe na jakieś 15-20 min, spłukujemy i na to coś emolientowego (z przewagą olei w składzie) np. kallos cherry, omega ... W takiej kombinacji tez spisuje się świetnie. Podsumowując to tani i najlepszy produkt jak dla mnie pod olej i do złożonej pielegnacji, slicznie pachnie tak jakby świeżym praniem.

W załączniku moje loki po olejowaniu na odżywkę kallosem aloe.

Używam tego produktu od: 2 miesięcy
Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego

ślicznie pachnie, bardzo wydajny, tani (!), widać jakiś efekt na włosach, jednak daję 4 gwiazdki ponieważ zdecydowanym faworytem od Kallos jest maska latte, która w pełni zasługuje na 5 gwiazdek. Ten produkt warto wypróbować, jednak oczekiwałam jeszcze lepszych efektów :)
ale polecam

Używam tego produktu od: pół roku
Ilość zużytych opakowań: 1 duże

Przetestowałam chyba wszystkie maski od Kallosa i ta jest numerem 1!

- przyjemny zapach
- mega wydajność
- cena niesamowicie przystępna
- nawilża włosy i skórę głowy
- nie obciąża włosów
- włosy są super w dotyku, zdrowe

Ja czasami stosuje ją jako szampon, przypadkiem odkryłam, nałożyłam je na tłuste włosy na wieczór i tylko spłukałam wstałam rano a włosy są czyste :brzydal:



Używam tego produktu od: miesiąca
Ilość zużytych opakowań: 1 w trakcie

Fajna maska wygładzająca za śmieszne pieniądze.
Jedynym minusem tych masek to, to że efekt jest jednodniowy.

Plusy
cena
wydajność
wygładzenie

Minusy
krótki efekt

Używam tego produktu od: roku
Ilość zużytych opakowań: zużyłam jedno opakowanie

Kallosy ostatnio zawładnęły moją łazienką :) Aktualnie używam wersji omega oraz właśnie aloesowej. Jak spisała się wersja z aloesem?

Skład:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Parfum, Citric Acid, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Propylene Glycol, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone

W składzie zaraz po wodzie widzimy emolient, antystatyk oraz tytułowy sok z aloesu. Po zapachu - dwa silikony, jeden odparowujący, drugi zmywalny delikatnym detergentem. Potem kolejny nawilżacz i konserwanty. Skład jest naprawdę przyjemnie nawilżający, moje włosy czują, że tego aloesu tam trochę jest :)

Konsystencja i zapach:
Wersja aloesowa pachnie bardzo ciekawie, jakby płynem do płukania tkanin, jakby proszkiem :) Tak świeżo, całkiem ładnie. Konsystencja - typowo kallosowa, dość gęsta, bardzo podobna jest w wersji bananowej, omega, blueberry i cherry :)

Działanie:
Kallosa aloe używałam na dwa sposoby - pod olej oraz jako zwykłej maseczki po umyciu. Jej działanie najbardziej spodobało mi się, kiedy stosowałam ją właśnie pod olej. Włosięta były wtedy wspaniale nawilżone, ale i pięknie dociążone. Jeśli nałożyłam ją na kilkanaście minut jako maseczkę, pod czepek - nawilżenie było również przyjemne, jednak bez dodatku oleju było nieco za lekko. Koniecznie do nawilżaczy muszę dorzucić kilka kropel oleju - wtedy jest idealnie. Wydaje mi się, że moje fale błyszczą po niej troszkę bardziej, niż zwykle. Aktualnie jest to jedna z moich najlepszych (i najtańszych!) maseczek pod olej - polecam Wam spróbować jej właśnie w taki sposób :) Jak olejuję na maskę? Moczę lekko włosy, nakładam kallosa aloe i zaraz potem porcję oleju :)

Odejmuję gwiazdję, mogłaby kapkę lepiej dociążać, używana solo jako maska :)

Używam tego produktu od: jakiś miesiąc
Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1