Mokosh Cosmetics, Pomarańcza z cynamonem, Brązujący balsam do ciała i twarzy

Zawsze bałam się plam, które można zrobić sobie samoopalacz! Od kiedy odkryłam ten produkt, jestem spokojna. Bardzo trudno zrobić sobie nim krzywdę, trzeba nakładać oczywiście równomiernie i z głową :) Daje fajną, naturalną opaleniznę, jest wydajny i ładnie pachnie. Polecam !

Bardzo długo przymierzałam się do zakupu tego balsamu bo przyznam szczerze że cena mnie trochę przerażała jak na taki produkt ale w końcu dorwałam go na jakiejś promce i bardzo się z nim polubiłam . Duży plus za zapach , który nie przypomina ,,typowego'' nie przyjemnego zapachu samoopalaczy , zapach jest delikatny , zmysłowy i bardzo przyjemny , natomiast jak dla mnie nie czuć w nim wgl cynamonu , zapach jest długo wyczuwalny na skórze . Produkt jest bardzo łatwy w użyciu , łatwo się go aplikuje na skórę i równomiernie rozprowadza nie tworząc plam . Balsam po pierwszym użyciu nadaje delikatny , brązowy koloryt skórze ale z każdym kolejnym użyciem kolor się podbija i powstaje piękna brązowa opalenizna . Kolor z czasem nie zmienia się w pomarańcz jak to przy niektórych tego typu produktach bywa , ładnie i naturalnie prezentuje się na skórze , stopniowo i jednolicie schodzi z skóry nie tworząc brzydkich plam oraz nierównego koloru. Kolejnym dużym plusem tego produktu jest fakt że po stosowaniu nie brudzi wgl ubrań . Zamknięty jest w ładny i elegancki oraz bardzo praktyczny w użyciu słoiczek z którego z łatwością można wydobyć produkt do samego końca . Balsam ma ciekawy i fajny naturalny skład . Ja stosuje go na całe ciało oprócz twarzy i wystarcza mi na długo więc jest wydajny , do ceny też się już przekonałam bo uważam że ten produkt jest jej wart.

Już długo przymierzałam się do kupna tego balsamu, ale cena mnie nie zachęcała. Jednak w końcu zdecydowałam się na zakup kierując się poleceniami w necie. Najwięcej opinii było takich, że balsam nie ma zapachu samoopalacza. Faktycznie balsam na początku pięknie pachnie, zapach jest nieziemski, Jednak po kilku godzinach czuć trochę zapach typowego samoopalacza, mimo tego że nie nałożyłam go dużo. Balsam jest bardzo wydajny, więc na plus. Skóra jest lekko muśnięta, nie jest to jakaś chamska marchewka, ale ładny brąz. Ja jestem ogólnie zadowolona, chociaż myślę, że są lepsze balsamy.

Szukałam kremu brązującego do twarzy po wycofaniu mojego ulubieńca i przeglądając internet trafiłam na stronę wizażanek i właśnie ten krem przyciągnął moją uwagę, a opinie dziewczyn na stronie jeszcze bardziej mnie zainteresowały. Pod wpływem dobrych opinii, będąc w sklepie trafiłam na ten balsam, akurat był na promocji, i się skusiłam. I nie żałuję.

Krem brązujący mokosh jak nazwa wskazuje ma dawać efekt opalonej skóry. I faktycznie tak jest. Po pierwszym użyciu jest to bardzo delikatny efekt, ale jeśli będziemy stosować co drugi dzień ten efekt będzie się pogłębiał, będziemy stopniowo budować coraz to ciemniejsza opaleniznę i to jest fajne bo nie przesadzimy z nim i nie będziemy wyglądać jak byśmy mieli maskę na twarzy ????

Jest to balsam który zawiera naturalne składniki takie jak oleje, które jak producent wskazuje mają zapobiegac wysuszeniu skóry. Zawiera także aloes i witaminę E, które także nawilżają ale i łagodzą naszą skórę. Producent także wskazuje, że balsam zawiera składnik MelanoBronze, który zwiększa naturalna pigmentację skóry, dzięki czemu skóra staje się ciemniejsza w taki sam sposób jak podczas zażywania kąpieli słonecznych, jednak bez narażania skóry na promieniowanie UV.

Jak wskazuje producent, zapach balsamu to kwiat pomarańczy z cynamonem. Jednak ja zapachu cynamonu nie czuje, ale krem pięknie pachnie. Dla mnie zapach jest delikatny ale dość wytrzymały gdyz dość długo go czuje.

Opakowanie mi starcza prawie na rok, przy stosowaniu tylko na twarz, przez co jest dość wydajny. Wystarczy naprawdę mała ilość produktu by posmarować całą twarz. Bo jak użyjemy za dużo to, w moim przypadku tak było, skóra mi się strasznie lepiła i nie było to przyjemne. Ja kremu używam na noc przez co rano budzę się opalona jak po wakacjach ????

Opakowanie tego balsamu jest w szklanym słoiczku co jest fajne, bo ja nigdy się nie spotkałam z takim kremem w takim opakowaniu. A dzięki temu jesteśmy eko.

Cena tego kremu jest dość wysoka, ale jak za takie działanie i naturalne składniki to myślę że warto, szczególe że nawet na promocji można w okazyjnej cenie go kupić. Ja na pewno do niego wrócę.

Balsam brązujący nie ma sobie równych - zapewnia opaleniznę jak po wakacjach, a przy tym pielęgnuje skórę, dodając jej zdrowego blasku i intensywnego nawilżenia. ????

1. Zapach - tu już chyba wszystko zostało napisane. Pięknie pachnie i zapach utrzymuje się do następnego dnia. Przyjemny nie do opisania.

2. Nałożony nawet niedbale nie robi plam, więc jest łatwy w aplikacji.

3. Miło nawilża, a efekt brązujący jest w moim mniemaniu naturalny i delikatny.

Z pewnością zasługuje na uwagę ze względu na kilka charakterystycznych cech. Zaczynając od pozytywów, trzeba wspomnieć o przepięknym zapachu, który emanuje z opakowania. Połączenie pomarańczy z cynamonem nadaje mu subtelną, przyjemną nutę, co czyni zastosowanie tego balsamu przyjemnym doświadczeniem. Konsystencja balsamu również zasługuje na pozytywne oceny. Jest gładka, łatwo się rozprowadza, co ułatwia równomierne aplikowanie produktu na skórze. To zdecydowanie atut, zwłaszcza dla osób, które cenią sobie produkty o komfortowej konsystencji.

Jednym z problemów jest to, że pozostawia potworne ślady na rękach po zastosowaniu. Chociaż produkt jest łatwy w rozprowadzaniu, niestety trudno uniknąć efektu zabarwionych dłoni. Ja osobiście byłam bardzo zaskooczona, jak pomimo umycia rąk, następnego dnia obudziłam się z przebarwieniami, że myślałam, że coś mi się stało.

Za tę cenę jestem bardzo na nie.

Mój typ urody: słowiańska, bardzo jasna karnacja, jasne włosy, niebieskie oczy. Zainwestowałam większe pieniądze w ten oto produkt, żeby troszkę oszukać matkę naturę. Nigdy więcej. Miało być delikatnie i naturalnie, a wyszedł Donald Trump, na dodatek twarz przesuszona i postarzała o 10 lat, tak mocno na mnie zadziałało. Efekt jak Doda 20 lat temu po solarium.

Kupiłam balsam po przeczytaniu recenzji na wizażu i zdecydowanie się nie zawiodłam. To pierwszy balsam, który mogę wmasować rękami, duży efekt widać już po drugim użyciu i zupełnie nie martwię się o smugi.
Można go używać do twarzy i ciała (okazało się na przykład, że kilka moich koleżanek od lat stosuje go cały rok na twarz, bo są tak blade, że ciężko im znaleźć jakiś podkład).
Najważniejsze: cudownie pachnie! Zapach utrzymuje się długo i zdecydowanie nie ma w nim ani tyci tyci irytującego zapachu samoopalacza.
Żeby utrzymać opaleniznę trzeba go używać 2-3 razy w tygodniu. Ja obecnie stosuję na pośladki, brzuch i twarz - bo to miejsca, które zawsze mam nieopalone - dzięki balsamowi cała moja skóra jest takiego samego koloru!
Zdecydowanie polecam!

Piękny efekt, polska marka i naturalny skład

Jest to najlepszy balsam brązujący z naturalnym składem. Balsamu używam już od lat, zużyłam około 5 opakowań. Jest bardzo wydajny i przyjemny w aplikacji. Pięknie pachnie i zapach utrzymuje się do następnego dnia, nie zmienia się po czasie jak to w wielkości tego typu produktach. Nałożony nawet lekko niedbale nie robi plam, nie trzeba być ekspertem żeby uzyskać ładny efekt. Skóra jest brązowa i bardzo naturalna, odcień przypomina opaleniznę, a nie efekt pomarańczy. Utrzymuje się około tygodnia i po tym czasie schodzi równomiernie sam, również bez pozostawiania plam. Można go budować, nakładając kilka warstw co drugi dzień. Polecam!

Uzywam balsamu tylko do twarzy i szyje na noc. Sam balsam przyjemnie nawilza skore, dobrze sie rozprowadza i wchlania. Efekt po pierwszym uzyciu nie jest zbyt mocno widoczny, raczej delikatny. Dopiero widac roznice po drugim uzyciu. Nie widac po nim nienaturalnej opalenizny, skora jest nawilzona, wiec pod tym wzgledem jest to produkt udany.

Balsam pachnie przepieknie pomarczowo (jakos nuty cynamonu nie czuje za bardzo), ale ten zapach, niestety, jest tez jednoczesnie przeklenstwem i powodem tego, ze nie jestem w stanie spac w nocy po nalozeniu go na twarz.

Od pewnego czasu uzywam go tylko na dzien, jak pracuje z domu.

Zapach jest, niestets, powodem, dla ktorego bym tego balsamu ponownie nie kupila. Opakowanie skoncze i poszukam nowego produktu brazujacego.

Zapach "grillowanego kurczaka" charakterystyczny dla samoopalaczy jest słabszy niż w innych tego typu produktach ale wciąż jest nieprzyjemny i utrzymuje się do dwóch dni. Dla mnie to go dyskwalifikuje i nie kupię ponownie. Z zalet: opalenizna jest ładna, naturalna (ale krótkotrwała), balsam nie wysusza, ma przyjemną konsystencję i początkowo ładny zapach, opakowanie szklane, zaciemniające.