Wibo, Zmalowana x Wibo, My Choice Wibo, Paletka do makijażu twarzy w specjalnym wydaniu Marty Parciak

Ogólnie paleta mocno w stylu Zmalo, czyli kolorowy ptak.
Kupiłam głównie z sentymentu - mamy naprawdę spoko paletkę w niskiej cenie, można w niej wymieniać wkłady. Ogólnie kolorystyka totalnie nie w moim guście, choć czasem używam żółtego i pomarańczowego. Zielony też mi się sprawdzał.
Bardzo lubię z niej rozświetlacz, mimo że nie jest najjaśniejszy. Idealnie pasuje mi na lato, po zużyciu połowy zmienił strukturę. Pojawiły się w nim grudki ale używa się bez zmian.
Najmniej pasują mi niebieskie, na górnej powiece wypadają dość plamiście - choć ten jaśniejszy jest naprawdę imponujący.

✨Pamiętam jak zmalowana wypuściła tą paletę byłam jej bardzo ciekawa jeszcze opinie były zadowalające więc pomyślałam ok kupię.
✨Udało mi się ją kupić na promocji w Rossmanie więc dałam połowę ceny.
✨Co to paletki to:
✨Plus za lusterko w paletce
✨Kolory intensywne na lato ( jeśli ktoś takie lubi) można stworzyć nią dzienny makijaż oraz mocniejszy na wyjście
✨Jeśli nie macie pomysłu na makijaż możecie z cieni zrobić kolorową kreskę.
✨Pigment jak dla mnie spoko chociaż są zdecydowanie lepsze paletki jakościowo jak za taką cenę
✨Mała paletka,którą można zabrać na wakacje.
✨Paleta ma również rozświetlacz
✨Nie kupię ponownie ponieważ paletka u mnie leżała i się kurzyla więc ją oddałam dalej.

Faktycznie ze wszystkich moich palet, używałam jej najmniej ze względu na papuzie kolory. Natomiast jeśli chodzi o jakość cieni to osobiście uważam, że jak za takie pieniądze to jest na całkiem dobrej jakości.
Cienie po pierwszym pociągnięciu pędzla są bardzo widoczne i nie sypią się.
Dobrze się blendują.
Szczególnie kolor indygo mnie oczarował. Jeśli chodzi o rozświetlacz, to jest bardzo elegancki na co dzień, choć gdy się dołoży kolejną warstwę, to jest bardziej widoczny. Robi piękną taflę.
Lusterko w tej palecie jest dobrej jakości.
Bardzo podoba mi się opakowanie, nowoczesne, choć trochę za ciężkie.

Cienie może nie są oszałamiającej jakości, ale zdecydowanie robią to co robić powinny. Można wykonać nimi dzienny jak i wieczorowy makijaż. Kolory ładnie ze sobą współgrają i blendują się. Nie osypują się specjalnie z pędzelka i nie pylą pod oczami.

Cienie może nie są oszałamiającej jakości, ale zdecydowanie robią to co robić powinny. Można wykonać nimi dzienny jak i wieczorowy makijaż. Kolory ładnie ze sobą współgrają i blendują się. Nie osypują się specjalnie z pędzelka i nie pylą pod oczami.

Paletka skusiła mnie przez swoje kolory i rzeczywiście pod tym względem jest wow. Dodatkowo ma piękną szatę graficzną.
Gorzej jeśli chcemy ocenić jej działanie. Z cieniami bardzo ciężko się pracuje ponieważ są za suche, totalnie nie chcą pracować pod pędzelkiem. Warto także dodać, że potwornie się osypują, nie wiem skąd się to bierze bo pigmentacja była bardzo obiecująca.

hmmm. spodziewałam się więcej od tej palety nie oszukując . Paletka jest adekwatna do swojej ceny ...pigmentacja średnia z porównaniem innych paletek z wibo jest ok niema szału . Jeśli chodzi o metaliki nakładałam je palcem na bazę z nyxsa . Bo na korektorze nie były tak intensywne . Piękne kolory . Trzeba się też nauczyć pracować z tymi cieniami . Rozświetlacz bardzo mi się spodobał zależy też kto co lubi . Delikatna tafla .

Paletę kupiłam głównie z powodu mojej sympatii do samej Marty. Jest bardzo dobrej jakości. Cienie są dobrze napigmentowane. Ładnie się rozcierają i łączą ze sobą. Rozświetlacz daje piękny efekt głów jestem na tak

Nie dla mnie

Paletkę mam już od ponad roku i cały czas odkładam moment zrecenzowania, licząc na to, że jednak się mylę i paletka nie jest taka jak się wydaje.

Zacznę od tego, co jest widoczne na zdjęciach - swatche wychodzą przepięknie, palcami cienie świetnie się przenoszą, nie tracąc przy tym koloru.
Zaraz po zakupie byłam zachwycona i śmiałam się sama z siebie, że wcześniej byłam tak negatywnie nastawiona do cieni marki Wibo.

I tutaj jest to ten moment, ta chwila, która pozwoliła mi zrozumieć to, że nie powinno się nigdy oceniać cieni po tym jak się robią nimi swatche na dłoni.

Zacznę omawiać idą od góry od lewej strony.

Pierwszy jest rozświetlacz, który na początku skradł moje serduszko. Tak jak wcześniej zastanawiałam się 'po co mi rozświetlacz? na pewno nie będę go używać', to tak po pierwszym użyciu przepadłam. Niesamowicie podoba mi się ten kolor i bardzo dobrze do mnie pasuje, nie wygląda za ciepło, nie tworzy kolorowej plamy. Mój zachwyt trwał miesiącami aż do momentu kiedy całkowicie się skończył. Tak jak wcześniej rozświetlacz był gładki i składał się z bardzo malutkich drobinek, tak po czasie się 'skulkował'. Naprawdę nie umiem tutaj użyć innego słowa. Po starciu takiej pierwszej górnej warstwy, pod dołem składał się on z małych kuleczek.
W efekcie wyglądało to następująco:
nabierałam rozświetlacza na pędzel i aplikowałam na twarz,
lusterko - w rozświetlaczu,
pudełko na którym stoi lusterko - w rozświetlaczu,
blat toaletki- w rozświetlaczu,
tusz do rzęs, który leżał obok lusterka - w rozświetlaczu,
paleta Zmalo - w rozświetlaczu,
moja koszulka -w rozświetlaczu.
Wszędzie te małe drobne kuleczki. Mój ulubiony rozświetlacz stał się moją zmorą. Wszystko przez to 'skulkowanie'. Ziarna rozświetlacza przenosiły się, sypały na wszystko, niezależnie od tego jak mało nabrałam go na pędzel.

Na początku, gdy był nowy - nie robił nawet osypu w palecie, nigdzie. Po prostu produkt doskonały. Kolor, wygląd na skórze, aplikacja, wszystko było na początku extra.

Następne są cienie niebieskie – ciemny oraz jasny brokatowy. Pierwszy z nich jest dla mnie trudny w pracy, lubi tworzyć ‘brudną’ powiekę, łatwo nim zrobić plamę, trudno blendować. Nabierając go na pędzel i próbując rozetrzeć odnosi się wrażenie ‘tego się nie blenduje’. Jako eyeliner sprawdza się super, kolor w połączeniu w fixerem nabiera głębi.
Jasnoniebieski jest przepiękny, jest to cień brokatowy, dość jasny, więc nie będzie u każdej osoby dobrze wyglądał w taki solo zestawieniu, więc warto w makijaż włączyć wtedy coś mocniejszego.

Kolor żółty bardzo dobrze się rozciera i łatwo buduje, jest przy tym bardzo trwały nawet bez zastosowania jakiejkolwiek bazy. Pigment jest tu jednak na tyle mocny, że bezpieczniej jest użyć jakiegoś produktu w celu zabezpieczenia powieki przed zabarwieniem. Podobne odczucia mam do koloru pomarańczowego, chociaż tutaj pigmentacja jest gorsza, powstaje osyp i kolor się częściowo gubi . Oba cienie stosowane solo dobrze się sprawdzają. Jednak łączenie ich i próba roztarcia granic między nimi jest wyzwaniem.

Matowy zielony cień blendowany zmienia się w zgniły żółty, a gdy chce się go dołożyć - ścieramy nim to, co już jest na powiece, robiąc przy tym osyp pod okiem. Drugi z tej dwójki jest jasnym zielonym brokatowym matem, który jest dość grubo zmielony, nabiera się w niewielkich płatach.

Ogólnie mówiąc to rozświetlacz na początku był świetny, potem zmienił strukturę w ziarnistą i łatwo wszystko nim ubrudzić, nakładając go na twarz. Ciemno niebieski cień łatwo robi plamy i źle się blenduje, pomarańczowy i zielony mat robią ogromny osyp pod okiem i malując nimi wokół oka mamy chmurę cienia, jasny zielony brokat nakłada się płatami, żółty cień dobrze się nakłada i buduje nie tworząc osypu. Wszystkie cienie z paletki są niesamowicie problematyczne, gdy chce się nałożyć na powiekę więcej niż jeden, wyzwaniem jest ładne zatarcie granic pomiędzy poszczególnymi kolorami.

Nie podoba mi się ta chmura cienia unosząca się przy twarzy, gdy blenduje się cienie. Nie lubię tego obszernego osypu pod okiem oraz tego że nie mogę ‘ubrać’ dwóch cieni przy jednym makijażu.

Co lubię?
Lusterko jest bardzo wygodne ( właściwie to było, bo teraz wszędzie są ziarna rozświetlacza), ciemnoniebieski cień jest pięknym eyelinerem o niesamowitej głębi, jasno niebieski brokatowy cień też jest w miarę w porządku, do żółtego cienia jeżeli jest stosowany solo – nie mam zastrzeżeń. Rozświetlacz również jest takim trochę plusem tej palety, ale tylko do pewnego momentu.

Szaleństwo kolorów, coś pożądanego w gorące dni - i w takie idealnie się sprawdzi. Kupiłam ją z ciekawości, bo - sama się przyznaję - uwielbiam odrobinę szaleństwa na powiece. I mi się całkiem sprawdza, jak na paletę z drogerii.
Dużym plusem tego zestawu jest rozświetlacz - nie jest ani żółty, ani suchy.
Cienie mają fajną pigmentację, ale nieco się osypują, więc trzeba z nimi uważać. Dobór kolorów również całkiem ok, z tym że mało użytkowy. Nie do końca kupuję również niebieskie odcienie - o ile jeszcze jasny fajnie pracuje i się sprawdza, tak ciemny... leży sobie nieużywany w palecie. :)
Jako paleta do samodzielnego makijażu definitywnie nie, ale jako dodatek sprawdzi się na pewno!

Paletka pod kątem kolorystycznym jest piękna , pigmentacja też jest super ale przy blendowaniu cieni one po prostu znikają nie wiem czy to przez bazę ale za każdym razem gdy chce rozblendować cień to one znikają nawet przy noszeniu makijażu w ciągu dnia te cienie znikają. Może to wina bazy nie wiem. Oczekiwałam na prawdę łał a jest to taka sobie paletka. Jednak cieniew się nie osypują i fajnie się z nimi pracuje i gdyby nie to, że blenduja się do nicości to paleta byłaby mega. Oczywiście rozświetlacz jest super bardzo ładnie rozświetla i ładnie wtapia się w skórę.

Skusilam sie przez kolory zawarte w palecie i oczywiscie rozswietlacz. Cienie osypuja sie, pigment jest dobry oprocz cienia limonkowego i bylszczacego obok, ktory podczas applikacji znika. Rozswietlacz fajny, lecz nie jest to blysk, jak Amrezy z ABH (byl tak porównywany). Paletka mala, posiada lusterko, wklady mozna wymieniać, lecz zadko po nia siegam, kolory lepszej jakosci mozna znalezc w innych paletach i jak dla mnie, zamiast cieni wymienionych przeze mnie za "lipne", wolalabym jakis bronzer.