Wibo, Photo Ready, Loose Powder Prepare & Finish (Sypki puder do twarzy 2 w 1)

Zacznę od opakowania. Z zewnątrz jest bardzo ładne i estetyczne, ale środek...tu robi się skomplikowanie. Po pierwsze, sama idea czterech kolorów jest fajna, ale produkt nie wysypuje się równomiernie, przez co dane kolory kończą się w różnym czasie, a resztki pudru ciężko wydobyć z opakowania. Do tego puder jest wydajny i duży, ale mało poręczny. Pachnie w porządku. Delikatnie wygładza, choć pod okiem wygląda dość sucho i mocno matowi, ale na zaledwie trzy godziny. Potem trzeba poprawiać.

Bardzo spodobal mi się ten puder choć po fatalnym dla mnie Mood byłam sceptycznie zastawiona.

Opakowanie I sama idea od razu nasuwa wizję pryzm Givenchy.
Ale nic to.

Puder jest drobno zmielony, mieszanka kolorów daje idealnie wyważony mat, gładkość i efekt delikatnego bluru.

Nie rozjaśnia mi skóry ale też nie robi się pomarańczowy w ciągu dnia.

Z matowieniem radzi sobie o niebo lepiej niż Mood.

Puder naprawdę świetnie trzyma mat i używam go, gdy zależy mi na lepszym utrzymaniu mojej cery w ryzach. Ładnie wygładza, ma bardzo fajne opakowanie i jest bardzo wydajny! Minusem, dla mnie, jest jedynie to, że w ''lekkich makijażach'' wolę bardziej satynowo/matowe, niż zupełnie matowe wykończenie :) Jednak kupię go ponownie!

Puder 4 kolorowy, powinien działać na wszystkie problemy cery, zniwelować zaczerwienienia, rozjaśnić, wygładzić…
W sumie nie zauważyłam żadnych z tych działań, jest dobry bo matuje i utrwala makijaż na przeciętny czas.
Kolejna sprawa to ten wielki napis photo ready, nie wyglada on tak dobrze na zdjęciach… wyglada jak każdy inny puder a nawet nie wiem czy przypadkiem czasem nie wychodził biało na zdjęciach…

Nie ukrywam, że kupiłam przez te cztery kolory w osobnych przegródkach, zaciekawił mnie ten bajer i musiałam wypróbować. Ale tak naprawdę to tylko efekt wizualny w opakowaniu, ponieważ jak chcemy użyć tego pudru to nie mamy możliwości wysypania tylko jednego koloru - wszystko miesza się na niemalże biały kolor. Opakowanie otwiera się trochę ciężkawo, jeszcze gorzej zamyka, no i nie ma zabezpieczenia - osobiście uważam że byłaby dobra bajera gdyby każda przegródka miała osobne zamknięcie. Ale dobra, nie będę się już pastwić tylko dlatego że sobie coś wymyśliłam w głowie. Wracając do produktu - całkiem fajny puder, po prostu matujący i utrwalający, z lekkim efektem wygładzenia (jak to większość pudrów tego typu). Na moje preferencje jest aż za matowy (efekt trochę wysuszający, płasko matowej martwej twarzy). Ale nie można mu zarzucić że źle utrwala - bardzo dobrze trzyma ten swój mat, także jeśli szukacie czegoś w tym stylu to będziecie zadowoleni.

Przypadł mi do gustu ale przypomina mi każdy puder ryżowy jaki stosowałam do tej pory

Podczas zakupu zaciekawiła mnie tu bardziej forma opakowania oraz forma samego kosmetyku, czyli 4 różne pudry i każdy w innym kolorze. Opakowanie okazało się niezbyt praktyczne może lepiej byłaby forma okrągłego pudełka. Tutaj za bardzo jest kanciaste, zamknięcie czasem mi się zacinało, więc przesypałam ze wszystkich przegródek do jednego okrągłego pudełka z dużo mniejszymi otworami. Sam puder wysypywał mi się raczej nierównomiernie, i tak samo nakładał na pędzel. Także w podróży kiedy pudełko skacze, nie z każdej przegródki wysypuje się tyle samo więc ogólnie te przegródki okazały się bardzo zbędne.

Gdybym kierowała się opisem na opakowaniu który opisuje funkcje każdego koloru pudru a mianowicie: zielony który redukuje zaczerwienienia, biały - rozjaśnia przebarwienia, poprawia koloryt oraz odżywia i nawilża skórę, różowy- działa ochronnie i matuje skórę, żółty daje efekt optycznego wygładzenia i maskuje niedoskonałości skóry, na pewno moja cera byłaby wtedy idealna. W praktyce wygląda to zupełnie inaczej.
Jednak moja mieszana cera charakteryzuje się tłustą skórą w strefie T, oraz czasem suchymi policzkami. Puder nie spowodował że moja cera była nieskazitelnie matowa przez x godzin, nie wysuszył mi skóry na policzkach, nie zakrył mi moich niedoskonałości ani nie wygładził cery, nie poradził sobie także z przebarwieniami głównie na skroniach bo tam są one bardzo widoczne.

Działania samego pudru nie określa się jako dobry czy zły, to sam podkład najpierw musi być dobry. Na pewno idealnie trzymał by się na skórze bez żadnych niedoskonałości, ale nie czytając opisu mogę stwierdzić że jest całkiem niezły bo dobrze dobrany podkład z takim pudrem zawsze będzie choć trochę trzymać się na buzi. Przypomina mi raczej każdy puder ryżowy który do tej pory używałam, ze względu na kolor, czyli dobrze stapia się z podkładem mimo iż na początku bieli.

Puder posiada lekki przyjemny zapach, który całkowicie mi nie przeszkadzał podczas stosowania.
Puder używałam przez kilka dobrych miesięcy, niestety jakoś zniknął z półek i nie mogłam zakupić już kolejnego opakowania.

ZALETY:
dobra cena
bardzo dobra wydajność przy 20g
dobrze matuje ale jest to uzależnione głównie od samego podkładu i typu cery
nie wysusza

WADY:
zła forma opakowania, tutaj sprawdzi się okrągłe pudełko z mniejszymi oczkami

Mam cerę mieszaną, skłonną do zapychania i świecenia. Puder kupiłam z ciekawości, te kolorki mnie zaciekawiły.
Na początku próbowałam stosować oddzielnie kolory wg potrzeb, ale po jakimś czasie po prostu sypałam na pędzel wszystkie jednocześnie i efekt tego był bardzo fajny na mojej twarzy.
Cera wyglądała bardzo świeżo, była matowa przez kilka godzin.
Ostatnio chciałam go poownie kupic... ale nigdzie go już nie ma :( Czyżby został wycofany? Żałuje, że nie kupiłam tego pudru na zapas :(

Zamysł produktu był fajny, aby używać danego koloru oddzielnie lub mieszać wszystkie kolory, ale mi niestety przesusza skórę i nie redukuje zaczerwienień.
Użyłam tylko kilka razy, bo dawałam temu produktowi jeszcze szansę, ale niestety nie jest to produkt dla mnie.

Puder Photo Ready był swojego czasu najsłynniejszym puder nie tylko z tej marki, jak i całej drogerii.

Już po pierwszy użyciu, zrozumiałam dlaczego ten puder jest tak kochany. Ja również zakochałam się w efekcie.
Daje niesamowicie satynowe wykończenie. Skóra jest gładka, pory zapaskowane - daje efekt "Photoshopa" - mat i utrwalenie.

Nie podkreślił suchych skórek, nie dał "maski". Idealnym rozwiązaniem były te cztery kolory, które można było dowoli mieszać. Dodatkowo zapach pudru był wspaniały.

Puder ani nie przyciemniał, ani nie bielił koloru podkładu. Makijaż przez cały dzień wyglądał idealnie.

Mam gorącą prośbę do Wibo - przywróćcie ten produkt, proszę!

Od kiedy przestawiłam się na pudry sypkie, trochę ich już przetestowałam. Od pudru oczekuję utrwalenia i lekkiego zmatowienia.
Produkt zamknięty jest w ciekawym opakowaniu, podzielonym na 4 części, gdzie w każdej umieszczony jest inny puder.
Sprawdzał mi się dobrze, Mieszanka kolorowych pudrów spełniała zadanie utrwalenia i zmatowienia cery. Nie zauważyłam przyciemnienia podkładu.
Przyjemny puder, polecam spróbować o ile jeszcze jest dostępny.

Puder do twarzy bardzo przyjemnie pachnie. Podoba mi się to, że zawiera aż 4 różne pigmenty. Ładnie matuje i wyrównuje skórę, ale nie jest zbyt trwały. Po 5-6 godzinach makijaż nadaje się do zmywania.

Nie wiem, ile dokładnie opakowań tego pudru zużyłam, ale na pewno co najmniej 5. Był jednym z najlepszych spośród wszystkich, których do tej pory używałam.

Opakowanie pudru zostało podzielone na 4 części. W każdej z nich znajdował się puder o innym kolorze – zielony (redukujący zaczerwienienia skóry), biały (rozjaśniający przebarwienia, poprawiający koloryt skóry, odżywiający i nawilżający ją), różowy (działający ochronnie i matujący), żółty (wygładzający i maskujący niedoskonałości). Ja je mieszałam, na proporcje nie zwracałam uwagi, tak jak mi się sypnęło, tak było. ;D

W produkcie tym dostrzegałam same zalety. Sprawiał, że skóra była matowa przez wiele godzin. Łączony z podkładami, po których po kilku godzinach świeciłam się niemiłosiernie, działał jak magiczna różdżka, wydłużając czas, gdy moja skóra nie wyświecała się. Nie tylko matował skórę, ale także ją wygładzał niczym Photoshop. Tak naprawdę używałam go z wieloma podkładami (o różnym stopniu krycia i różnym wykończeniu) – potrafił „dogadać się” z każdym. Zresztą dotyczyło to nie tylko podkładów, ale też korektorów. Dobrze z nimi współpracował nawet pod oczami. Za jego największą zaletę uznaję to, jak wyglądał na skórze. Nie dawał efektu suchego, tępego matu, był niewyczuwalny, wyglądał naturalnie. Przez długi czas używałam go codziennie, a mimo to nie spowodował żadnej niepożądanej reakcji skóry – nie zapychał porów, nie powodował wysypu niedoskonałości. Był szalenie wydajny, zdenkowanie jednego opakowania zajmowało mi kilka miesięcy. Dobra wydajność w połączeniu ze stosunkowo niewysoką ceną (zwłaszcza w promocji) sprawiała, że jego zakup najzwyczajniej w świecie się opłacał. Był drobno zmielony, miał ładny zapach, aplikacja przebiegała bezproblemowo. Brzmi jak puder idealny? Taki był!

No właśnie, dlaczego właściwie piszę o nim w czasie przeszłym? Otóż marka Wibo wpadła na "genialny" pomysł i postanowiła wycofać go z rynku, zastępując innym… Nowego jeszcze nie testowałam i chyba nie mam zamiaru, bo: a) widzę zmiany w składzie, b) jeszcze nie spotkałam się z kosmetykiem, którego nowa wersja byłaby lepsza. Choć od momentu, gdy zużyłam ostatnie opakowanie minęło już trochę czasu, nadal tęsknię za tym pudrem. Przetestowałam kilka innych matujących i żaden mu nie dorównał. :( Cóż, pozostaje mi mieć nadzieję, że jeszcze kiedyś wróci do sprzedaży, choć nie ukrywam, że powoli ją tracę...