Richards & Appleby, Natural Classics, Henna Treatment Wax (Odżywczy wosk do włosów i skóry głowy (nowa wersja))

Kiedys uwielbiałam ta maseczke. Urwtowala moje włosy po nieudanym rozjasnieniu i spaleniu wlosów. Był to moj złoty gral. Obecnie jest to maseczka w nowym opakowaniu i zmienionym skladzie. Nie dość że droższa to jeszcze tragiczna. Głowa swędzi po niej niemiłosiernie i wypadają włosy, są one sztywne i bez życia, kiedtyś wystarczyła chwila zeby były piekne , blyszczace i tak nawilżone ze az sie kreciły. Działaniem już niczym nie przypomina tej cudownej kultowej odzywki sprzed lat :(((( wiecej juz nie kupie bo szkoda czasu i zachodu.

Stosowałam ta maskę dobrych kilka lat temu. Zawsze miałam ją w łazience i raz na jakiś czas nakładam na jakąś godzinę pod folię.

Po kilku latach coś mnie tknęło i postanowiłam wrócić do niej. Niestety efektu żadnego. Włosy puszą się i nie są nawilżone czy odżywione. Kiedyś jak nakładam tą maskę na godzinę to zmywając praktycznie na głowie nic nie było bo włosy ją wypijały a teraz jakby nic się nie działo i cała maska zostaje na włosach aż do spłukania.

Raczej moje ostatnie opakowanie.

Moje włosy po kilkukrotnym rozjaśnieniu są suche i puszące się, ale Henna odbudowuje moje włosy. Wczesiej kupowalam drogie odżywki, ale żadna talia pieniędzy nie sprawiła, że ​​moje włosy odżyły, a wręcz wyglądały na matowe i następnego dnia puszyly się.
Wtedy przyszła mi na pomoc henna, założyłam na moje suche włosy, nakładając na nie folię spożywczą zostawiłam na 45 minut i po prostu spłukałam wodą. Moje włosy znów są mocne i lśniące, uwielbiam to.

Odżywczy wosk stosuję od czasu do czasu celem regeneracji i tak jak obiecuje producent odżywienia włosów. Faktycznie po użyciu włosy są bardzo miękkie, zregenerowane, odżywione i nawilżone. Nie zauważyłam jednak spektakularnych efektów, w związku z czym korzystam na zmianę z innymi maskami/odżywkami, które mają zdecydowanie lepsze działanie.
Opakowanie dość duże, przez co produkt jest bardzo wydajny. Zapach delikatny, nie narzucający się.

Stosuję raz na jakiś czas, szczególnie po zastosowaniu fanoli, mam wrażenie, że włosy są pp tym mięsiste i miękkie, odżywione, ale za to skóra głowy jest sucha :( dodatkowym minusem jak dla mnie jest czas, trzeba z tym pochodzić na głowie.

Kiedyś bardzo lubiłam tę maskę za efekt dociążenia oraz maksymalnego wygładzenia bez obciążania i to lata temu gdy o włosy jeszcze nie dbałam w ogóle. Nawet SLS w składzie mi nie przeszkadzał-podobno ma za zadanie przyspieszać wzrost włosów. Zarówno w starej jak i nowej wersji tego nie zaobserwowałam, tak samo wpływu na redukcję wypadania czy wzmocnienie włosów.
Trochę się zmieniło gdy do składu dorzucono wysuszający alkohol denat.-po co? Żeby wysuszyć i podrażnić skalp do reszty? Autentycznie nie widzę sensu tego składnika w masce do włosów.

Co dziwne-nawet jak nakładam na skórę głowy(na 20 minut maksymalnie) to ta maska nie podrażnia mi jej, nie mam po niej swędzenia czy wzmożonego wypadania. Oczywiście trzeba pamiętać o jej dokładnym spłukaniu-produkt jest gęsty i woskowy. Mimo to nie zauważyłam obciążenia czy przyspieszonego przetłuszczania moich skłonnych do tego włosów.

Jeśli zaś chodzi o działanie na moje włosy na długości-tutaj jest różnie i do tej pory nie znalazłam sensownego powodu czy zależności tego stanu rzeczy. Nawet przy tym samym szamponie, tym samym oleju zastosowanym przed myciem-efekty są nie do przewidzenia.
Po prostu zależy to od humoru moich włosów.
Za jednym razem włosy po niej są cudownie wygładzone i dociążone, ale jednocześnie mięsiste, pełne życia. Świetnie się rozczesują oraz układają, nie elektryzują i są bardzo miłe w dotyku.
Zaś za innym razem-puch, elektryzowanie, brak dociążenia oraz formy, włosy latają na wszystkie strony i sprawiają wrażenie wysuszonych.
Mam włosy zdrowe i zadbane, ciężko im zaszkodzić. Jeśli moje kłaczki tak potrafią reagować na ten produkt to z całą pewnością odradzałabym jego stosowanie na włosach cienkich, suchych i zniszczonych-w obawie przed większym wysuszeniem.

Wraz ze składem maska zmieniła też konsystencję-kiedyś była bardziej lejąca, obecnie zaś jest gęsta, bardziej tępa i wręcz glutowata, dosyć ciężka. Trzeba się przyłożyć, aby dokładnie ją wypłukać z włosów.
Zapach-jakby ziołowo-pudrowy, dosyć mocny i specyficzny, nie każdemu przypadnie do gustu.

Parę lat temu kupiłam maskę-wosk do włosów blond firmy Pilomax i zapamiętałam, że bardzo dobrze podziałała na moje loki. Co prawda zdziwiłam się, gdy spojrzałam na jej marny skład, no ale ostatecznie liczył się efekt - i z takim też podejściem wrzuciłam do koszyka "siostrzany" wosk Richards & Appleby z henną.

Skład jak w przypadku Pilomax - bardzo ubogi, a nawet bym powiedziała że szkodliwy. Bo po co nam w produkcie pielęgnacyjnym (a za taki należy uznać odżywkę, maskę, balsam czy wosk właśnie) silny detergent wysoko w składzie, jakim jest SLS? Po co wysuszający alkohol denat? Dalej jeszcze kolejka parabenów, i to przed zapachem (!!), a ten festiwal marności zamykają tzw. m&msy, czyli często powodujące podrażnienia i przesuszenia skalpu Methylchloroisothiazolinone i Methylisothiazolinone. Z dobroci mamy tylko alkohol tłuszczowy i ekstrakt z henny, ale ten występuje w składzie już po zapachu, więc jest go tyle co nic. Kompletnie nie wiem, co w tym wosku ma odżywiać włosy, a już zwłaszcza skórę głowy. Skalp to raczej po dawce tego produktu dostanie solidnego problemu z łupieżem.

Skoro już kupiłam, to nakładałam na włosy. Najpierw naiwnie jako odżywkę do spłukiwania po myciu szamponem, ale potem widząc słaby efekt (przesuszone, spuszone włosy) postanowiłam ją zużyć jako odżywkę przed myciem, do emulgowania oleju. Tutaj się sprawdziła, ale umówmy się - w takiej roli mało która odżywka się nie sprawdzi. Uznajmy, że po prostu zminimalizowałam w ten sposób jej potencjalne szkodliwe działanie, ale żeby mi specjalnie pomogła, to nie powiem.

Wosk ma dziwną, dość tępą konsystencję, na pewno nie tak lejącą i jedwabistą jak typowe odżywki do włosów. Jest w kolorze białym z takim różowawym pobłyskiem. Zapach kosmetyczny, dość neutralny.

Wosk zamknięty jest w słoiczku, z którego łatwo wydobyć całość produktu i można swobodnie kontrolować zużycie.

Kupiłam opakowanie za około 5 zł i to jest chyba najlepsza cecha tego produktu. Jest tani, ale nie mam po co go kupować następnym razem i raczej też nikomu nie polecam.

Nie wiem czy zmiany w nowej wersji były aż tak duże, czy moje włosy się zmieniły.
W każdym razie używałam starej wersji dobre kilka lat temu i byłam nią zachwycona. Kiedy natknęłam się na to charakterystyczne opakowanie od razu ją kupiłam. Niestety bardzo się rozczarowałam. Mam włosy przetłuszczające się u nasady i puszące na końcach. Ta maska tylko pogłębiła oba te problemy.
Plusem jest bardzo niska cena.

Produkt dostałam do przetestowania od znajomej, szybko zakupiłam kolejne opakowanie.
Opakowanie proste, z wieczkiem, łatwo produkt wyjmować.
Sama maska ma lekką, kremową konsystencję i obłędny zapach.
Maskę stosowałam na umyte, wilgotne włosy, nakładałam na 30-40 min (owijałam folią spożywczą i nakładałam czapkę). Łatwo się wypłukuje z włosów.
Po jej użyciu włosy są mięciutkie, sypkie, łatwo się rozczesują. Nie obciąża włosów mimo że nakładałam ją od skóry głowy po same końce.
Jedyny minus za który odejmuję gwiazdkę to wydajność, niestety mi opakowanie na długo nie wystarcza.
Na pewno będę jeszcze do niej wracać.

+ włosy są nawilżone oraz odżywione
+ włosy są miękkie
+ wydajność
+ przyjemny, nienachalny zapach
+ kremowa konstystencja
+ cena
+ nie podrażnia skóry
+ nie obciąża włosów

- dostępność

Sprawdza się przy zniszczonych włosach mających tendencje do puszenia się. Pomaga w wygladzeniu ich, mniej się puszą i są bardziej śliskie. Przy regularnym stosowaniu z pewnością zauważymy pierwsze plusy jej używania.

Zdecydowanie nie dla mnie

Zakupiłam produkt Henna Treatment Wax zachęcona dobrymi opiniami, jakie zbiera na wizażu. Jest to niebywale tani kosmetyk (zapłaciłam ok. 6 zł), taniość tę widać po opakowaniu, ale nie zwykłam oceniać książki po okładce.

Po ponad dwóch miesiącach stosowania muszę stwierdzić, że moje włosy wybitnie się z tą odżywką nie polubiły. Owszem, jest tania i ekonomicza, nie pachnie źle i nie przetłuszcza włosów. I tutaj koniec zalet. Nie zauważyłam odżywienia, czy nabłyszczenia, o jakim pisały inne recenzentki.

Moje puszące się z natury włosy wysokoporowate zaczęły puszyć się jeszcze bardziej i były trudniejsze do zdyscyplinowania niż zwykle. Nie wiem, w czym rzecz, ale stosowałam kosmetyk przez cały czas zgodnie z zaleceniami producenta. Stąd wnioskuję, że nie jest dla mnie i moim włosom nie słyży. Co nie zmienia faktu, że inne osoby mogą być z niego zadowolone. Wszak nie każdy włos jest taki sam.