St. Moriz, Instant Self Tanning Mousse (Samoopalacz w musie)

Używam od zeszłego roku, mogę polecic, nie robi smug, zapach całkiem ok, jest bardzo wydajny i opalenizna wygląda naturalnie. Dodatkowo kupiłam rękawice, więc aplikacja jest przyjemna.

Wiem i czytałam ze dla wielu pań ten produkt okazał się świetny , aczkolwiek ja mogę szczerze odradzić zakupu. Jest mało trwały , zostawia smugi na ubraniach , bardzo powoli się wchłania, przez co ryzyko zabrudzeń jest ogromne.
Kolor ma bardziej pomarańczowy niż zimny, nie jest to estetyczne , według mnie można by go porównać do pierwszego lepszego drogeryjnego samoopalacza tak szczerze mówiąc , z tym produktem jest bardzo trudno aby nie zrobić sobie plam. Sam w sobie nakłada się dosyć sprawnie aczkolwiek reszta to już na wielki minus . Za ta cenę można mieć już inne lepsze produkty które tak naprawdę stworzą efekt pięknie muśniętej skóry latem a nie pomarańczowa landrynka niczym pare lat temu trendy .

Samoopalacz kupiłam, bo poleciła mi go koleżanka. Nabyłam go razem z rękawiczką do aplikacji z tej samej firmy. Aplikacja jest dziecinnie prosta, jednak po niej samej produkt nie wygląda zbyt dobrze, dlatego przeczytałam cały internet w poszukiwaniu skutecznego sposobu na perfekcyjne nałożenie samoopalacza bez smug.
Przed smarowaniem zawsze robię peeling całego ciała- najlepiej sprawdza mi się peeling z kawy, nigdy nie używam przed samoopalaczem peelingów olejowych. Zacznę od tego, ze moim zdaniem rękawiczka (ta czy z innej firmy) jest niezbędna do nałożenia produktu- nie wyobrażam sobie smarowania ciała ręcznikiem papierowym, dłonią (kto by to doszorował i kiedy?) lub czymś innym.
Mus wyciskam zawsze na rękawiczkę i smaruję ciało posuwistymi ruchami raz przy razie. Kiedy już skończę aplikację ścigam rękawiczkę i sięgam po balsam do ciała, obojętnie jaki- stosuję różne, zależy, jaki akurat mam pod ręką i wyciskam małą pompkę na dłoń, następnie nakładam produkt na najbardziej newralgiczne miejsca- czyli smaruje stopy, okolice kostek i dół łydek, zewnętrzne części dłoni (także przestrzenie pomiędzy palcami) i nadgarstki, łokcie i kolana, ogólnie "problemowe" miejsca, mające załamania. Potem usuwam ewentualny nadmiar musu z wnętrza dłoni wacikiem z płynem micelarnym lub chusteczką nawilżającą, zawsze szoruję dłonie, bo mimo, że wydaje mi się, że nie mam na nich produktu on zawsze tam jest. Tak nasmarowana idę spać (samoopalacz ST Moritz nie brudzi pościeli ani piżamy). Rano biorę prysznic, zmywam nadmiar musu (na dłoń nakładam olejek pod prysznic i myję całe ciało, nie używam gąbki).
Po takim zabiegu opalenizna jest równa, wygląda bardzo naturalnie, nie jestem żółta- mam odcień medium. Jestem bardzo zadowolona z efektu, jaki osiągam po posmarowaniu. Malo kto wie, ze używam samoopalacza- wszyscy myślą, ze się opalam w solarium lub latem na plaży.

Samoopalacz jest w formie brązowej pianki co jest bardzo wygodne w zastosowaniu ponieważ widzimy czy kosmetyk nałożyliśmy równomiernie. Jest bardzo wygodnie w aplikacji rękawicą. Chyba nigdy nie zrobił mi plam bądź zacieków. Przed nałożeniem robię peeling, smaruje kostki, kolana oraz łokcie balsamem, a następnie nakładam samoopalacz. Pozostawiam go na skórze na noc i rano zmywam podczas porannego prysznica. I tutaj zaczyna się problem gdyż po nałożeniu tego kosmetyku pościel oraz piżama jest w kolorze pomarańczowym. Mimo, że brudzi ubrania to w praniu oczywiście wszystko schodzi. Po pierwszej kąpieli woda pod prysznicem jest pomarańczowa ponieważ zmywa się wierzchnia warstwa pigmentu. Kolejny jego minus to zapach. Po około godzinie, dwóch od zastosowania można wyczuć charakterystyczną nutę samoopalacza, która nawet po pierwszym prysznicu od aplikacji jest nadal nieco wyczuwalna. Zapach całkowicie znika dopiero po drugim prysznicu od jego zastosowania.
Natomiast jeśli chodzi o ten kosmetyk przeważają jednak jego zalety czyli piękny odcień opalenizny, który uzyskujemy po pierwszym zastosowaniu, to, że ciężko zrobić sobie nim plamy, schodzi równomiernie. Opalenizna utrzymuje się około 5-7 dni. Myślę, że w tej półce cenowej jest to dobry kosmetyk, natomiast ja nadal szukam swojego ideału.

Pierwszy produkt, który idealnie nadaje mojej bardzo jasnej karnacji: delikatna opaleniznę, bez smug! Ogromne zaskoczenie, ponieważ wypróbowałam już wiele samoopalaczy, a moja skóra w naturalnym słońcu opala się bardzo ciężko, a zwłaszcza nogi, dlatego ten produkt jest moim zbawieniem. Bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, a przede wszystkim brak tego nieprzyjemnego zapachu, które mają zazwyczaj samoopalacze.
Polecam polecam w 100%!

Produkt zakupiłam z polecenia wizazanek. Przed tym samoopalaczem używałam już kilku podobnych jednak nie sprostały moim oczekiwaniom. Ten jak najbardziej spełnił swoje zadanie. Łatwo się aplikuje, ja dodatkowo zakupiłam rękawice. Nie pozostawia smug jeśli dobrze i szybko się go rozprowadzi na ciele. Zapach jest dość przyjemny jak na samoopalacz a kolor nie jest pomarańczowy ani żółty. Trwałość produktu jest długa i ładnie się zmywa.

Łatwy do rozprowadzania. Dzięki barwnikowi łatwo sprawdzić czy produkt został równomiernie rozsmarowany. Nie śmierdzi- po rozprowadzeniu czuć jedynie delikatny zapach samoopalacza.

Totalny sztos!

Nr 1 wśród kosmetyków samoopalających. Używam wersji medium. Kiedyś gdy zakupiłam pierwsze opakowanie trochę wątpiłam w działanie. A działa jak należy.
Na początek zaznaczę, że nie śmierdzi jak każdy samoopalacz. Ma przyjemny zapach. Kiedyś rękawica do nakładania nie była w środku zabezpieczona więc dodatkowo musiałam używać jednorazowej rękawiczki by nie pobrudzić paznokci. W aktualnej wersji rękawica w środku ma śliską powłokę przez którą produkt raczej nie dostanie się na paznokcie. Raczej jest zmywalny ale co do paznokci wolę nie ryzykować. Zawsze nakładam na noc, na jakieś 7-8h. Na twarz nakładam wacikiem kosmetycznym. Należy uważać z miejscami po oczami, im za daleko skóra puchnie, więc omijać okolice oczu. Niestety się przekonałam, to nie jest wada, ale mi podrażniło. Muszę dodać że nakładam jakieś 2-3 warstwy, na pewno nie dbam o to by ubrać się na czarno i tak iść spać. Nie. Zwyczajnie na jasno, nie zdarzyło mi się, że coś zafarbowało. Następnego dnia zmywam dokładnie z całego ciała.
Opakowanie jest niezwykle wydajne, mimo częstego stosowania, mam wrażenie, że się nie kończy.

ZALETY
zapach
działanie
nie pozostawia smug i zacieków
łatwa i wygodna aplikacja
idealna forma kosmetyku

WADY
nie ma wad

Ma ten samoopalacz w kolorze dark i cieszę się że zdecydowałam się na ten odcień.
Mój odcień skory to ciepły, średni ale dosyć jasny kolor a mimo wszystko ten samoopalacz wygląda na mnie bardzo naturalnie.
Samoopalacze w piance są dosyć drogie a ten jest świetny jakościowo, dobrze się utrzymuje, nie robi plam i zacieków, nakłada się równomiernie i ma ogromną pojemność za bardzo, bardzo przystępne pieniądze.
Wcześniej miałam Rossmannowy B.Tan który był równie doby ale 2 razy droższy i w mniejszej pojemności.

Jestem z niego bardzo zadowolona. Daje ładny naturalny odcień opalenizny. Nakładam go na ciało za pomocą rękawicy ST. Tropez. Szybko się wchłania, więc trzeba od razu dokładnie go wsmarować w ciało, żeby nie powstały smugi. Po 5 minutach można się ubrać. Ja nakładam go zazwyczaj na noc. Nie ubrudził mi nigdy pościeli, a mam białą. Co do zapachu... nie pachnie poziomkami :), ale też nie spodziewałam się tego po nim. Nie śmierdzi jak te drogeryjne samoopalacze, czuć delikatnie niezbyt przyjemny zapach, ale jest on delikatny.
Kolor po nałożeniu jest brązowy, więc widzimy od razu gdzie go nałożyliśmy.

Mam bardzo mieszane uczucia...

To jest mój pierwszy samoopalacz. Zdecydowałam się na niego ze względu na cenę i bardzo dobre opinie w internecie.
Zaczynając od plusów. Samoopalacz jest w formie pianki/musu dzięki czemu bardzo łatwo się rozprowadza i nie ma problemów z rozcieraniem (robię to rękawicą tej samej firmy) - co dla mnie jako nowicjusza jest bardzo istotne. Po trzymaniu na skórze przez 5-6 godzin zmywam. Muszę przyznać, że kolor i odcień opalenizny jest przepiękny! Dlatego też po pierwszym użyciu byłam niesamowicie zachwycona. Problemy się pojawiają gdy zaczyna się wymywać ze skóry. Używam go od 2 miesięcy - raz na tydzień . Jak przez pierwsze 3 dni po nałożeniu wygląda super , tak potem zaczynają się schody. Niestety w moim przypadku schodzi ze skóry baaardzo plamiście. Za każdym razem próbuje to w inny sposób rozwiązać, ale efekt jest zawsze ten sam. Teraz jest zima więc ewentualne plamy na ciele w większości są zakryte ubraniem, ale największy problem jest z dłońmi... oczywiście zdaję sobie sprawę, że szybszego wymywania się samoopalacza z dłoni się nie uniknie, ale nie mogę wybaczyć tego w jaki sposób one wtedy wyglądają! Muszę zakrywać je za długimi rękawami.... Na dowód dołączam zdjęcia. I tak, wiem, że mogę ten samoopalacz dokładać, ale te krawędzie plam wciąż będą widoczne. Dodam tylko, że zawsze staram się dobrze przygotować skórę przed samoopalaniem, natomiast po tygodniu ten produkt jest wymyty na całym ciele częściowo właśnie w taki sposób jak na dłoniach.
Nie wiem już czy ja coś robię źle, czy wszystkie samoopalacze tak się zachowują, czy to kwestia tylko tego produktu, dlatego boje się inwestować już w nowe innych marek póki nie skończę tego. Z jednej strony jestem mocno zniechęcona, ale z drugiej strony wciąż próbuję nad nim jakoś zapanować, bo jego odcień wygląda na ciele przepięknie... Tylko czy warto ?

Bardzo dobry samoopalacz w rozsadnej cenie (używałam odcień medium). Jest to lekka pianka, dzięki czemu łatwo i szybko sie go aplikuje. Nie pozostawia plam ani charakterystycznego zapachu, typowego dla samoopalaczy. Efekt opalenizny jest ładny, pozbawiony nadmiernego pomarańczowego odcienia, wyglada naturalnie. Już pierwsza aplikacja zapewnia satysfakcjonujacy rezultat :) Kupie ponownie i polecam :)